Trump rozkazał wycofać niemal wszystkie wojska z Syrii. Kurdowie zawarli porozumienie z Asadem
– Amerykańskie siły prawdopodobnie znalazły się miedzy dwiema przeciwstawnymi, posuwającymi się do przodu armiami, i jest sytuacja nie do obrony. Rozmawiałem zeszłej nocy z prezydentem po dyskusji z resztą zespołu odpowiadającego za bezpieczeństwo narodowe, i wydał rozkaz o rozpoczęciu wycofywania sił z północnej Syrii – poinformował w programie "Face the Nation" na antenie CBS sekretarz obrony Mark Esper.- Tam znajduje się większość naszych sił – dodał. Rozkaz Donalda Trumpa to następstwo działań armii tureckiej, która posuwa się w głąb Syrii.
Jak podają kurdyjskie agencje informacyjne, Kurdowie zawarli porozumienie z rządem Baszara al-Asada, na mocy którego do miast Kobane i Manbidż na północy kraju mają w miejsce Amerykanów wejść syryjskie siły rządowe. Ma to nastąpić w ciągu 48 godzin. Generał Ismet Szejk Hasan, który odpowiada za bezpieczeństwo Kobani, wyraził nadzieję, że już w niedzielę wieczorem rosyjskie i syryjskie siły wejdą do miasta, aby ochronić je przed tureckim najazdem.
Turecka armia ostrzelała pozycje USA?
Przypomnijmy, 12 października amerykański Departament Obrony przekazał, że wojska USA stacjonujące w północnej Syrii znalazły się pod ostrzałem artyleryjskim Turcji. Rzecznik Pentagonu Brook DeWalt poinformował, że dosłownie kilkaset metrów od bazy USA znajdującej się w pobliżu przygranicznej miejscowości Kobane doszło do eksplozji.W jej wyniku nikt nie ucierpiał. Z jego relacji wynika, że strona turecka była w pełni świadoma tego, że w tym miejscu stacjonują siły amerykańskie. Generał Mark Milley, szef Kolegium Szefów Sztabów sił zbrojnych USA już wcześniej podkreślał, że Turcja, która jest amerykańskim sojusznikiem w NATO, została szczegółowo poinformowana o tym, gdzie dokładnie znajdują się wojska Stanów Zjednoczonych w Syrii.
Tymczasem strona turecka stanowczo zaprzecza amerykańskim doniesieniom. Ministerstwo obrony wydało oświadczenie, w którym zaznaczono, że ostrzelano graniczny posterunek w pobliżu miasta Suruc. „Ostrzał amerykańskiego punktu nie był naszym celem. Podjęliśmy wszelkie środki ostrożności, aby zminimalizować ryzyko spowodowania jakichkolwiek szkód po stronie USA. Jak tylko dostaliśmy sygnał od amerykańskiego dowództwa, przerwaliśmy ostrzał. To, co zrobiliśmy, to ostrzał pozycji terrorystów (tym mianem Turcja określa kurdyjskie bojówki w Syrii – red.) przeprowadzony w samoobronie” – podkreślono.
Rzecznik Pentagonu zaznaczył, że Stany Zjednoczone domagają się od Turcji powściągnięcia jakichkolwiek działań, których efektem mogłyby być straty po stronie USA. Brook DeWalt dodał, że pociągnęłyby one za sobą natychmiastową reakcję w ramach samoobrony.
Atak Turcji na Kurdów w Syrii
W środę 9 października, prezydent Recep Tayyip Erdogan ogłosił rozpoczęcie inwazji na północną Syrię. Turecka armia atakuje region zamieszkany przez Kurdów pomimo gróźb, jakie pod adresem Ankary formułował zaledwie kilka dni temu prezydent USA Donald Trump. Oficjalnym powodem do interwencji jest „zniszczenie terrorystycznego korytarza, który próbuje się ustanowić przy południowej granicy Turcji i zaprowadzenie pokoju w regionie”.