Wpłaty na fundację Biedronia. Sprawą zajęła się gdańska prokuratura
Robert Biedroń miał Instytucie Myśli Demokratycznej być dyrektorem do spraw projektów. Otrzymał z fundacji wynagrodzenie w wysokości 57 tysięcy złotych. Oprócz niego w zarządzie fundacji zasiadają jego partner, Krzysztof Śmiszek oraz były asystent prezydenta z Urzędu Miejskiego w Słupsku, Patryk Janczewski.
Według Radia Gdańsk dotacje na instytut przekazywali m.in. urzędnicy podlegli byłemu prezydentowi Słupska, a także radni, prezesi spółek oraz członkowie rad nadzorczych. Informacja ta nie została na razie potwierdzona. Radna Aldona Żuralska, która wpłaciła pieniądze na fundację stwierdziła, że śledztwo prokuratury nie ma sensu, ponieważ jej dotacja była dobrowolna. - Uważam, że jest to strata czasu, a jeżeli prokuratura chce, to może to badać, ma do tego prawo - podkreśliła dodając, że nie wierzy w to, że ktokolwiek był zmuszany do wpłat.
Słupska Inicjatywa Obywatelska skierowała zawiadomienie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie fundacji lidera Wiosny. Według przedstawiciela organizacji Antoniego Góreckiego zebrane przez nią materiały wskazują, że mogło dojść do naruszenia prawa. Rzecznik CBA, Temistokles Brodowski poinformował, że sprawę przekazano Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku.