To był najgorętszy październik w historii pomiarów. Katastrofa klimatyczna to nie mit
Październik 2019 roku był najgorętszym październikiem w historii Ziemi, odkąd prowadzone są pomiary – wynika z danych unijnego programu Copenicus. Średnia temperatura w zeszłym miesiącu była o 0,69 stopnia wyższa niż uśrednione odczyty z 30 lat. W pomiarze brano pod uwagę lata 1981-2010. Jeszcze gorzej jest, kiedy porównamy tegoroczne odczyty ze średnią sprzed epoki przemysłowej, czyli czasu, gdy ludzkość na masową skalę zaczęła spalanie paliw kopalnych. W tym przypadku średnia temperatura jest o 1,2 stopnia wyższa.
Porozumienie paryski
Zgodnie z przyjętym w grudniu 2015 r. przez większość krajów porozumieniem paryskim, konsensus naukowy i polityczny to wzrost o nie więcej niż 2 stopnie w porównaniu z erą przedprzemysłową, lub – w wariancie optymistycznym – 1,5 stopnia. Jak pokazują najnowsze dane, jesteśmy już blisko przekroczenia poziomu optymistycznego. W ramach porozumienia sygnatariusze zgodzili się także na spotykanie się co pięć lat, aby nakładać „ambitniejsze cele zgodne z wiedzą naukową”. Spotkanie w 2020 roku będzie o tyle trudniejsze, że zmiany są już zauważalne, a w ostatnich dniach decyzję o wycofaniu się USA z porozumienia podjął prezydent Donald Trump.
Średni roczny poziom wzrostu poziomu wód wyniósł 3,6 milimetra. Do końca stulecia prognozuje się, że poziom mórz wzrośnie o metr. Wynika to m.in. z faktu, że w październiku, który historycznie słynie z bycia najmniej korzystnym w tym aspekcie miesiącem, poziom topnienia lodowców był trzecim zanotowanym w historii. Wpłynęło na to podwyższenie średnich temperatur, które widoczne było głównie w Europie, Ameryce Północnej, ale także na Arktyce. Jednak nie wszędzie temperatury wzrosły. W Skandynawii i Azji centralnej temperatury spadły nawet o 4 stopnie.
Ostrzeżenie naukowców
W przeciwieństwie do populistycznej narracji części publicystów, oświadczenie wydało ponad 11 tys. naukowców. Wspólnie zaapelowali oni o działania na rzecz klimatu. Twierdzą, że jeśli ludzkość nie zmieni swoich nawyków, czekają nas „niebywałe cierpienia”. Phobe Barnard, jedna z autorek dokumentu, poinformowała, że wnioski płynące z raportu pokazują, że nie ma już pola manewru. Trzeba działać.