Przez lata więził swoje dzieci na farmie. Dwoje z nich molestował
Przypomnijmy, w połowie października holenderska policja aresztowała ojca rodziny więzionej w wiejskiej posiadłości w pobliżu holenderskiej miejscowości Ruinerworld. To druga osoba zatrzymana w tej sprawie, obok 58-letniego Austriaka, Josefa Brunnera, najemcy domu. 67-latek jest podejrzany m.in. o pozbawianie ludzi wolności, szkodzenie zdrowiu innych i pranie brudnych pieniędzy.
Ofiary potwierdzają
Najnowszych informacji w sprawie dostarczył Fox News. 67-latek został oskarżony o wykorzystywanie seksualne dwojga z trójki dzieci, które wyprowadziły się już z jego domu. Przypomnijmy, mężczyzna spłodził w sumie dziewięcioro potomków z kobietą, która zmarła w 2004 roku. Oskarżony nie został jednak jeszcze przesłuchany, ponieważ nie pozwala na to jego stan zdrowia.
Dziennikarz pracujący nad dokumentem o historii 67-latka i jego rodziny udostępnił z kolei oświadczenie najstarszej czwórki dzieci Holendra. Wynika z niego, że osoby te potwierdzają, iż dochodziło do molestowania i mają nadzieję na uczciwy proces. Inną postawę przyjęła pozostała piątka dzieci, która stoi w obronie 67-latka. "Nauczyliśmy się od naszego ojca, aby szukać szczęścia w relacji z Bogiem i brać edukację we własne ręce. Nadal w to wierzymy" - dodali w komunikacie.
Zarówno 67-latek, jak i 58-letni Austriak pozostają w areszcie. Pierwsza rozprawa z ich udziałem ma odbyć się już w styczniu.
Przetrzymywane rodzeństwo
Rodzeństwo van Dorsten mające od 18 do 25 lat nie było przetrzymywane w całkowitym zamknięciu pod dachem. Prawdopodobnie mogło od czasu do czasu opuszczać dom, trzymając się granic farmy. Jak informowała lokalna stacja telewizyjna RTV Drenthe uwolnione rodzeństwo miało być wcześniej widziane podczas wykonywania rytuałów, takich jak nietypowe chodzenie w kółko.
Janny Knol z holenderskiej policji została zapytana przez stację PAUW, czy dzieci na pewno chciały opuścić farmę. – Bardzo trudno jest to ocenić – stwierdziła. – Patrzysz na ich własne normy. Ich sposób myślenia i życia może być dla nich normalny. Dlatego też poprosiliśmy o pomoc psychologów – dodała.
Media dotarły też do prawdopodobnego facebookowego profilu Jana Zon van Dorsten, czyli najstarszego z rodzeństwa, który uciekł z farmy i doprowadził do powiadomienia o sprawie policji. Wygląda na to, że mężczyzna miał dostęp do internetu i mediów społecznościowych (chociaż nie wiadomo, w jakim zakresie prowadził je samodzielnie). To potwierdza informację, że sytuacja rodzeństwa była o wiele bardziej skomplikowana, niż to mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Kolejne informacje
Policja wydała oświadczenie, w którym zdementowała informacje mówiące o przetrzymywaniu rodzeństwa w piwnicy. „Znaleźliśmy sześć osób na małej przestrzeni domu, w której mogły być zamykane, nie w piwnicy. Nie jest jasne, czy przebywały tam z własnej woli” – przekazano. „Zdajemy sobie sprawę, że wszyscy mają dużo pytań. My też. Dlatego prowadzimy śledztwo w odpowiedni sposób i ostrożnie” – zapewniono w komunikacie. Nie wiadomo, czy świat kiedykolwiek poznałby tę historię, gdyby najstarsze z nich pewnego dnia nie pojawiło się w barze w sąsiedniej miejscowości o nazwie Ruinerworld. Według relacji RTV Drenthe 25-latek jasno sygnalizował, że mieszkańcy domu potrzebują pomocy. – Nigdy nie wiedziałem czegoś takiego – mówił miejscowy burmistrz Roger de Groot.
Lokalne media opisując tę historię twierdziły, że rodzina żyła w ukryciu, czekając na rychłe nadejście końca świata. Właściciel baru Chris Westerbeek opowiedział, jak nieznany mu mężczyzna zamówił pięć piw i wypił je wszystkie. – Później wdaliśmy się w rozmowę i powiedział mi, że uciekł i potrzebuje pomocy... Wtedy wezwaliśmy policję – opowiadał karczmarz. Opisał też swojego nietypowego gościa. – Miał długie włosy, długą brodę, znoszone ubrania i wyglądał na zdezorientowanego. Mówił, że nigdy nie chodził do szkoły i nie był u fryzjera przez dziewięć lat – dodawał Westerbeek. – Mówił też, że ma braci i siostry, którzy żyją na farmie. Twierdził, że jest najstarszy i chce zakończyć sposób, w jaki żyła cała rodzina – mówił mediom właściciel baru. Podczas wizyty we wspomnianym domu, policja odkryła ukryte schody za kredensem w salonie, prowadzące do pomieszczenia w piwnicy, gdzie żyła cała rodzina.
Ruinerworld to licząca trzy tysiące mieszkańców miejscowość. Wspomniana farma leżała na uboczu, a dostać się do niej można było jedynie poprzez most na kanale. Zabudowania częściowo przysłonięte były linią drzew. Na działce rosło wiele warzyw i pasła się koza. W sieci pojawiają się już zdjęcia farmy, jednak policja prosi, by nie zbliżać się zbytnio do jej granicy. Zszokowani sąsiedzi twierdzili, że w okolicy widywali jedynie starszego mężczyznę – żadnych dzieci. Czasami pojawiały się jedynie gęsi czy pies. Miejscowy listonosz przyznał, że nigdy nie dostarczył na teren farmy żadnego listu. „Kiedy się teraz nad tym zastanawiam, to dopiero wydaje mi się to dziwne” – mówił na łamach portalu Algemeen Dagblad.