Nie dla idiotów!
Dlatego komedia „Szef wszystkich szefów" zaskakuje. Przede wszystkim nikt nie podejrzewał von Triera o to, że potrafi bawić. Ale zaskakuje również tym, że ten film bardzo dobrze się ogląda – a wydawało się, że ten reżyser nic sensownego z siebie już nie wygeneruje. Historia niewielkiej duńskiej firmy śmieszy już samym pomysłem wyjściowym: szef boi się przyznać swoim pracownikom, że jest ich zwierzchnikiem, więc wynajmuje aktora, który będzie go udawał, grał tytułowego „szefa wszystkich szefów". Później absurdalne sytuacje zaczynają się piętrzyć zgodnie z regułami komedii pomyłek – do tego stopnia, że w końcówce pojawia się „szef szefa wszystkich szefów”. Von Trier swój film przyprawia dodatkowymi smaczkami: obnaża duńskie kompleksy, naigrywa się z tradycyjnych waśni na linii Dania-Islandia, prowadzi rozważania o teorii komedii. Całość wieńczy przewrotna końcówka – czyli w filmie jest wszystko, czego należy oczekiwać po dobrym kinie.
Von Trier podkreśla, że „Szef wszystkich szefów" jest dla niego swego rodzaju powrotem do korzeni. Reżyser, który przez całą swą twórczość szukał nowych rozwiązań kinowych, nakręcił film prosty, niemal klasyczny. Dla osób szukających w kolejnych produkcjach schodzących spod palców von Triera rewolucji na miarę Dogmy, „Szef wszystkich szefów" może być rozczarowaniem – na pewno nie jest to dzieło tej klasy co „Idioci”. Ale nie jest to też film dla idiotów. Każdy, kto szuka w kinie inteligentnej rozrywki, będzie się na nim dobrze bawił.
„Szef wszystkich szefów" („Direktoren for det hele"), reż. Lars von Trier, Dania/Finlandia/Francja/Islandia/Niemcy/Norwegia/ Szwecja/Włochy, 2006