Oskarżyła dwóch mężczyzn o gwałt. Podpalono ją w drodze do sądu
BBC przekazało, że 23-latka w marcu wniosła pozew twierdząc, że została zgwałcona przez dwóch mężczyzn. Proces miał rozpocząć się na początku grudnia, ale kobieta nie dotarła na rozprawę. Gdy znajdowała się na dworcu kolejowym, porwało ją pięć osób, wśród których mieli być także jej wcześniejsi oprawcy. 23-latka została siłą zaciągnięta na pobliskie pole i podpalona. Ostatecznie trafiła do szpitala w Lucknow, gdzie stwierdzono, że doznała 90 proc. poparzeń ciała i musi zostać przewieziona do Delhi w celu specjalistycznego leczenia. Dyrekcja placówki przekazała, że kobieta jest w stanie krytycznym.
Nie pierwszy taki przypadek
Do podobnej sytuacji doszło kilka miesięcy temu, kiedy to indyjska policja zatrzymała deputowanego Kuldeepa Singh Sengara. Polityk trafił za kratki po tym, jak kobieta, która rok temu oskarżyła go o gwałt, miała poważny wypadek. 19-latka podróżowała autem razem ze swoim adwokatem oraz dwiema ciotkami, gdy samochód staranowała ciężarówka. Dwie ciotki zginęły, a ofiara gwałtu trafiła do szpitala ze złamaną nogą, obojczykiem oraz obrażeniami głowy i klatki piersiowej. Wypadek przeżył także prawnik kobiety, który był później hospitalizowany.
Jak podawał Hindustan Times, matka nastolatki jest przekonana, że nie był to wypadek, a próba zabójstwa. Podobnego zdania są przedstawiciele partii opozycyjnej, a taka wersja wydarzeń najwyraźniej została przyjęta również przez służby prowadzące dochodzenie. Kuldeep Singh Sengar trafił do aresztu razem ze swoim bratem i kilkoma innymi osobami, które są oskarżane o usiłowanie zabójstwa, morderstwo oraz spisek przestępczy. Polityk wciąż pozostaje głównym podejrzanym w sprawie gwałtu.
Przypomnijmy, 19-latka twierdzi, że została zaatakowana przez Sengara 4 czerwca 2017 roku, gdy została zabrana do jego domu pod pretekstem, iż otrzyma tam pracę. Nastolatka zeznała, że była zgwałcona wiele razy, podczas gdy polityk przez dziewięć dni (od 11 do 20 czerwca) przetrzymywał ją w swoim domu. CNN powołując się na dokumenty sądowe podawał, że dziewczyna została odebrana z domu polityka 20 czerwca przez policję, a podczas gdy była transportowana na posterunek, wielokrotnie funkcjonariusze grozili jej, że jeżeli zdradzi prawdę o tym, do czego doszło w domu deputowanego, krzywda stanie się jej ojcu.