PSL poprze specustawę PiS. Projekt dot. ASF może zyskać większość
Przedstawiony przez przedstawicieli partii rządzącej projekt zakłada m.in. zakaz blokowania polowań przez ekologów, umożliwienie policjantom i żołnierzom na sanitarny odstrzał dzików czy pomoc rolnikom przy bioasekuracji. Jeszcze w grudniu projekt został uchwalony w Sejmie, a w czwartek pochyli się nad nim Senat. Jak przypomina RMF FM, podczas prac w senackich komisjach opozycja zwracała uwagę na to, że specustawa była za szybko procedowana w niższej izbie parlamentu, a na walkę z ASF przeznaczono zbyt mało środków. Podkreślali również brak systemu rekompensat dla samorządów, które będą miały za zadanie budować płoty będące formą zabezpieczenia przed rozprzestrzenianiem się choroby.
Za kontrowersyjny uznano także punkt dotyczący kar za utrudnianie polowań, a przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy oraz senatorowie niezrzeszeni chcieli po prostu wspomniany projekt poprawić. Senatorowie PiS naciskali z kolei na jak najszybsze i nie uwzględniające poprawek przyjecie specustawy w Senacie. Okazuje się, że mogą liczyć przy tym na poparcie PSL, o czym w rozmowie z RMF FM mówił Władysław Kosiniak-Kamysz. – Ten projekt jest potrzebny, rolnicy na niego czekają. ASF, afrykański pomór świń, rozlewa się po kraju, doszedł do województw wielkopolskiego, lubuskiego – czyli obejmuje nie tylko wschodnią część naszej ojczyzny, ale też województwa zachodnie – zaznaczył szef ludowców.
Deklaracja przewodniczącego PSL jest o tyle istotna, że w przypadku obecności wszystkich 48 senatorów PiS oraz trzech przedstawicieli PSL, za przyjęciem specustawy zagłosuje 51 parlamentarzystów.
Ardanowski: Bez odstrzału dzików nie poradzimy sobie z ASF
O walce z ASF mówił w wywiadzie dla „Wprost” minister rolnictwa i rozwoju wsi. Jan Krzysztof Ardanowski tłumaczył, że także polskie służby w tej chwili grodzą tereny w Polsce Zachodniej, gdzie pojawiły się ogniska choroby. – Do tej pory postawiliśmy ponad 100 km płotu – to są ogromne koszty. Przeczesujemy lasy, wybijamy dziki, szukamy padliny – mówił na początku grudnia minister.
– Chcemy za wszelką cenę ustalić, skąd ten wirus wziął się u nas. Przecież nie mogły przynieść go zarażone dziki, które znajdują się 330 km od ogniska ASF na Wschodzie. A może choroba przyszła do nas nie przez przypadek? To nie byłoby takie dziwne, bo do Czech ASF przyjechał w resztkach jedzenia z Ukrainy, gdzie tego wirusa nikt nie zwalcza. Dlatego Ukraińcy mają u nas zakaz przywożenia swojego mięsa, ale i tak starają się je przewieźć, przyjeżdżając do pracy. Mimo wszystko bez odstrzału dzików nie poradzimy sobie z ASF. A jeśli przegramy z tą chorobą, kto to zrekompensuje rolnikom? Kto zapewni lukę w dostawie mięsa dla konsumentów? – pytał Ardanowski.