Leszek Miller przeprasza Lecha Wałęsę. „Powtórzyłem fałszywe pogłoski”
„Przepraszam Prezydenta Lecha Wałęsę, że w rozmowie z Janem Kulczykiem powtórzyłem fałszywe pogłoski o dowiezieniu go do stoczni w celu kierowania strajkiem. Także według polityki historycznej PiS to niemożliwe. Przywódcą strajku był bowiem kto inny” – napisał Leszek Miller na Twitterze. W ten sposób były premier odniósł się do opublikowanych przez tvp.info fragmentów podsłuchanej rozmowy, którą odbył z Janem Kulczykiem.
Wcześniej głos w sprawie zabrał Lech Wałęsa. „Perfidnym kłamcom z Onetu i Wirtualnej Polski odpowiadam, faktami, dowodami, nazwiskami do sprawdzenia” – napisał były prezydent. „Co do Kulczyka to był najbardziej uczciwy i porządny Kapitalista jakiego w życiu poznałem” – dodał.
O czym rozmawiali Kulczyk i Miller?
W piątek 21 lutego portal tvp.info ujawnił fragmenty podsłuchanej rozmowy nieżyjącego już biznesmena Jana Kulczyka z byłym premierem Leszkiem Millerem, do której miało dojść w 2013 roku w restauracji Amber Room. Mężczyźni rozmawiali m.in. o filmie Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei”, czy sławnym skoku przez płot byłego lidera „Solidarności”.
– Wajda zrobił to po mistrzowsku, dialogi są mistrzowskie i ten (Więckiewicz – red.) gra Wałęsę pięć razy lepiej niż Wałęsa, w związku z tym fajny produkt wyszedł – mówi Kulczyk na ujawnionych taśmach. – Teraz tylko trzeba tego Wałęsę w odpowiednim momencie [nakierować], żeby powiedział, że te kaczki, ta kaczka, to jest nieszczęście dla Polski – kontynuował nieżyjący już biznesmen. – Teraz trzeba go podsterować, żeby to, co on powie, szło codziennie we wszystkich gazetach, na pierwszej stronie, bo po tym filmie klimat wokół Wałęsy się poprawi, zobaczysz – dodał.
Leszek Miller miał z kolei w trakcie rozmowy nawiązać do jednego z najsłynniejszych wydarzeń z życia Wałęsy, czyli słynnego skoku, przez płot gdańskiej stoczni. – Jedna rzecz nie jest prawdziwa, Lechu, niestety, nie skakał przez żaden płot. On mówi, że przeszedł boczną bramą, a mi nieżyjący już komandor Marynarki Wojennej mówił, że tak naprawdę to go przywieźli – mówił były premier.