Wsparcie Tuska dla Kidawy-Błońskiej to „pocałunek śmierci”? „Aż tak potworny nie jestem”
– Aż tak potworny nie jestem, już nie przesadzajcie. (…) Ja nie jestem bohaterem tych wyborów, to sprawa jest jasna. Wydaje mi się, że niektórzy mnie lubią i cenią, niektórzy mnie nie lubią i nie cenią, jak w życiu. Będę starał się przekonać tych wszystkich, dla których moje argumenty mogą coś znaczyć. Nie muszą być jakoś we mnie politycznie zakochani, jeżeli będę mógł pomóc, pomogę. Podporządkuję się oczekiwaniom czy potrzebom pani marszałek – powiedział Donald Tusk podczas konferencji prasowej w Białymstoku.
W dalszej części briefingu Szef Europejskiej Partii Ludowej przekazał, że w jego ocenie „Kidawa-Błońska ma szansę wygrać wybory” prezydenckie. – Uważam, że to jest na wyciągnięcie ręki. Nikt nie ma żadnych gwarancji, ale to jest na wyciągnięcie ręki. To jest jej zadanie, jej wola i odpowiedzialność i to ona musi dać radę. Jestem przekonany, że da. Jak będę mógł pomóc, będę robił wszystko – zapewnił Donald Tusk.
„Nie powiem złego słowa”
Podczas konferencji prasowej polityk odpowiedział także na pytanie, czy wesprze Władysława Kosiniaka-Kamysza w wyborach prezydenckich. – Nie powiem złego słowa o innych kandydatach, bo naprawdę jestem przekonany, że w Polsce dzisiaj dzieje się zło, że ta miara się przelała i to nie raz. Obawiam się, że starania opozycji nie wystarczą ludzie muszą mieć takie poczucie w Polsce, że ta miara zła się wypełnia w jakimś sensie – powiedział Donald Tusk. – Mam wrażenie, że to się dzieje w tej chwili na naszych oczach. Czy to dotrze do wszystkich wyborców – ten dość koszmarny obraz polskiej władzy, czy dotrze wystarczająco dobitnie do maja? Nie wiem, jakie będą wyniki tych wyborów, ale wydaje mi się, że to jest na pewno ten moment, kiedy już nikt nie może udawać, że nie widzi, co się dzieje – analizował polityk.
Donald Tusk poinformował także, w jaki sposób zamierza się włączyć w polską politykę. – Dlatego ja będę z całego serca wspierał moim zdaniem po portsu najlepszą kandydatkę. Uważam, że warto wspierać panią marszałek, bo jest po prostu bezdyskusyjnie najlepszym kandydatem. Ale złego słowa nie powiem o ministrze Kosiniaku-Kamyszu, czy o kandydacie niezależnym, czy Lewicy – bo w sprawie fundamentalnej dla Polski, oni wszyscy chyba mają mniej więcej ten sam pogląd – stwierdził polityk.