Lech Wałęsa wraca do kwestii swojej emerytury. „Prawdą po oczach, rodacy”
– Mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tysięcy miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 rokiem – tłumaczył Lech Wałęsa. – Mam dużą rodzinę, dużo wnuków, dzieci. Rozdaję im pieniądze, a jaki mam wybór? Gnębią moją rodzinę przecież – dodawał przed tygodniem.
We wpisie z 24 marca były prezydent stwierdził, że wielu czytelników się na niego obraziło, a nawet mu naubliżało. Postanowił więc przekonać ich, że niesłusznie. Jak podliczył, przez cały rok otrzymuje na rękę około 65 tys. zł, czyli w ciągu 20 lat 1,3 mln zł. W tym samym okresie, jak pisze, dorabiał występami i wykładami za granicą. Jak twierdzi, otrzymywał za to kwoty, które pozwalały mu rok w rok płacić 300 tys. zł podatku, co przez 20 lat dało sumę 6 mln zł.
„4 700 000 zł tyle dodałem Wam. Gdyby każdy emeryt podobnie się dołożył Wam, nie musielibyście w ogóle pracować, »AMERYKA«. Nie będę doliczał wiele innych, ile zarobiłem dla mojej kochanej OJCZYZNY” – podkreślał Wałęsa.