12 tys. zł mandatu dla rowerzysty. Komendant Główny Policji: Mamy czas wyrzeczeń
Krakowski sanepid, kierując się notatkami policji, nałożył kilka wysokich kar za łamanie przepisów ograniczających poruszanie się. Kary w wysokości 12 tys. zł zostały nałożone na mężczyznę, który jeździł na rowerze po Bulwarze Kurlandzkim. Taką samą grzywną ukarano kobietę, która tam spacerowała. Po 12 tys. zł zapłacą także dwie kobiety, które spisano w Parku Dąbie. Wobec jednej z nich, która piła piwo, sporządzono wniosek o ukaranie sądowe. Wysokość mandatów wywołała sporo kontrowersji.
– To naprawdę nie jest czas na realizację swoich pasji, realizację swoich planów treningowych. To jest czas wyrzeczeń dla nas wszystkich. Takie rzeczy jak bieganie i rower można odłożyć na bok. Sam jestem zapalonym rowerzystą, od miesiąca przesiadłem się na trenażer i staram się tę aktywność realizować w miejscu zamieszkania, nie narażając innych – skomentował w rozmowie z Polsat News Komendant Główny Policji. Jarosław Szymczyk dodał, że z treningów rezygnują nawet zawodowi sportowcy. – Takie rzeczy jak bieganie i rower można odłożyć na bok. Sam jestem zapalonym rowerzystą, od miesiąca przesiadłem się na trenażer i staram się tę aktywność realizować w miejscu zamieszkania – dodał.
Szef policji podkreślił, że rozmawiał z Głównym Inspektorem Sanitarnym na temat biegania. – Osoba, która biegnie chodnikiem, cały czas oddycha ustami, a więc przyjmuje więcej mikrokropelek, które krążą w przestrzeni, ale i więcej ich wydziela – tłumaczył. Zastrzegł jednocześnie, że osoba, która dojeżdża rowerem do pracy nie zostanie ukarana mandatem. – Jazda rowerem do pracy jest wręcz wskazana, jeśli chcemy, aby środki komunikacji były w miarę puste – powiedział.