NASA bez pomysłu
Dodano:
Mam czasami wrażenie, że Amerykanie nie mają pomysłu na NASA. Gdy przez drugą połowę lat 60-tych XX wieku trwał wielki wyścig z czasem, NASA była jedną z najbardziej hołubionych agencji rządowych. Od tamtego czasu jest już tylko gorzej.
No bo czym tak właściwie ma być NASA? Instytucją naukową, taką jak inne laboratoria i ośrodki badawcze, czy też agencją która ma otworzyć Amerykanom wrota do panowania w kosmosie? Jak na agencję naukową ma całkiem spory budżet i o niedoinwestowaniu nie może być mowy. Prowadzi badania kosmiczne na które nikogo innego na Ziemi nie stać. Jeżeli natomiast ma realizować politykę sięgającą dalej niż granice jakiegokolwiek ziemskiego państwa, poza orbitę, to jest rzeczywiście niedoinwestowana.
Trudno powiedzieć po co Amerykanie chcą budować bazę na Księżycu a później na Marsie. Na pewno ze względów politycznych, mniej ze względów naukowych. Naukę mogą tam uprawiać roboty. Będzie taniej, bezpieczniej i nie mniej wydajnie (a może bardziej). Pozostaje jeszcze powód praktyczny. Loty w kosmos się opłacają. Lista problemów jakie trzeba rozwiązać by postawić nogę na obcym – nawet najbliższym – globie jest bardzo długa. Takie rozwiązania przydają się potem na Ziemi. Na tym zarabia się krocie. Kłopot w tym, że te pieniądze nigdy do NASA nie trafiają. Może gdyby była firmą prywatną? Może gdyby sama sprzedawała swoje patenty? Przemysł kosmiczny napędza też całkiem spory sektor gospodarki. A z tego są pieniądze także dla budżetu państwa.
Nie sądzę, by Amerykanie pozwolili na to, by to Chińczyk w XXI wieku postawił nogę na Księżycu pierwszy. Jeżeli więc rację ma Michael Griffin, administrator NASA, budżet agencji na pewno się zwiększy. Jeżeli natomiast próbował tylko nastraszyć Kongres i w ten sposób wyciągnąć dodatkowe pieniądze na inne cele – jego głowa spadnie dosyć szybko.
Trudno powiedzieć po co Amerykanie chcą budować bazę na Księżycu a później na Marsie. Na pewno ze względów politycznych, mniej ze względów naukowych. Naukę mogą tam uprawiać roboty. Będzie taniej, bezpieczniej i nie mniej wydajnie (a może bardziej). Pozostaje jeszcze powód praktyczny. Loty w kosmos się opłacają. Lista problemów jakie trzeba rozwiązać by postawić nogę na obcym – nawet najbliższym – globie jest bardzo długa. Takie rozwiązania przydają się potem na Ziemi. Na tym zarabia się krocie. Kłopot w tym, że te pieniądze nigdy do NASA nie trafiają. Może gdyby była firmą prywatną? Może gdyby sama sprzedawała swoje patenty? Przemysł kosmiczny napędza też całkiem spory sektor gospodarki. A z tego są pieniądze także dla budżetu państwa.
Nie sądzę, by Amerykanie pozwolili na to, by to Chińczyk w XXI wieku postawił nogę na Księżycu pierwszy. Jeżeli więc rację ma Michael Griffin, administrator NASA, budżet agencji na pewno się zwiększy. Jeżeli natomiast próbował tylko nastraszyć Kongres i w ten sposób wyciągnąć dodatkowe pieniądze na inne cele – jego głowa spadnie dosyć szybko.