Cenzura w Radiu Zet? Tak twierdzi Latkowski, rozgłośnia odpowiada
Wywiad z Sylwestrem Latkowskim był promowany na twitterowym koncie Radia Zet już w środę. Internautów poproszono nawet o wpisywanie swoich pytań, które miały zostać zadane podczas czwartkowego wywiadu. Do rozmowy jednak nie doszło, a Beata Lubecka czekała na połączenie przez około 10 minut. Później transmisję wyłączono, a zajście skomentował dziennikarz.
„Kiedy o 8:30 usłyszycie w Radiu Zet, że były problemy techniczne w połączeniu ze mną. Odpowiadam: zawsze można włączyć telefon na głośnomówiący i przystawić mikrofon. Rozumiem, że w ten sposób wygląda »wolność mediów«. Zdejmowanie z anteny pod pretekstem jest cenzurą”– napisał Latkowski we wpisie opublikowanym o 8:32. Po kilku minutach pojawiła się odpowiedź rozgłośni, która wskazała, że twierdzenie zawarte przez dziennikarza jest „wysoce niesprawiedliwe”. „Nie po to zapraszaliśmy Pana z wyprzedzeniem, żeby potem Pana cenzurować. To absurd” – dodano.
Oświadczenie rozgłośni
Niespełna trzy godziny później na stronie Radia Zet pojawiły się oświadczenia redaktora naczelnego oraz prowadzącej program „Gość Radia Zet”. Michał Celeda przekazał w komunikacie, że kierowana przez niego antena jest dostępna dla wszystkich i można usłyszeć tam różnorodne opinie. „Zrobiliśmy wszystko, aby dzisiejsza rozmowa Gość Radia ZET doszła do skutku. Przeprowadzony przez nas audyt techniczny nie wykazał żadnych przeszkód do jej zrealizowania” - napisał red. naczelny dodając, że zaproszenie dla Sylwestra Latkowskiego jest wciąż aktualne. „Natomiast twierdzenie, że zdjęliśmy Pana Latkowskiego z anteny jest nieprawdziwe i nie odzwierciedla rzeczywistości” - podsumował.
W podobnym tonie wypowiedziała się Beata Lubecka. Dziennikarka przekazała, że wywiad z autorem „Nic się nie stało” został umówiony już dwa dni temu. „Mimo wielu prób, połączenie nie doszło do skutku. Od godz. 7.30 próbowaliśmy ponad 20 razy połączyć się przez komunikator internetowy, następnie od 7:45 próbowaliśmy nawiązać połączenie telefoniczne, które również nie doszło do skutku” - przekazała prowadząca cykl „Gość Radia Zet”. Z relacji Lubeckiej wynika, że o 7:50 podano numer telefonu, pod który Latkowski miał zadzwonić. Połączenie udało się nawiązać, ale autor dokumentu stwierdził, że „nie słyszy anteny". „O godz. 8:40 Pan Latkowski otrzymał inny numer, pod który miał zadzwonić, by rozmowa mogła pojawić się na antenie. Ten telefon milczał” - dodała.
O czym jest „Nic się nie stało”?
W środę 20 maja na antenie Telewizji Polskiej premierę miał film dokumentalny „Nic się nie stało” Sylwestra Latkowskiego. Reżyser wychodzi od historii 14-letniej Anaid, która miała zostać zgwałcona i w 2015 roku popełniła samobójstwo. Sprawę wiąże z sopockimi klubami Zatoka Sztuki i Dream Club, gdzie miało dochodzić m.in. do gwałtów, szantażowania i stręczenia nieletnich dziewczyn. Głównymi organizatorami procederu mieli być Krystian W., ps. Krystek i Marcin T. ps. Turek. Pierwszy z nich czeka na wyrok, ciąży na nim kilkadziesiąt zarzutów. Sprawę z Sopotu Sylwester Latkowski opisywał wspólnie z Michałem Majewskim na łamach „Wprost”.
W dokumencie i w rozmowie na antenie TVP wyemitowanej po nim, dziennikarz wymienił znane osoby – celebrytów, sportowców, aktorów, którzy bywali w niesławnych sopockich klubach. W dokumencie pokazał ich zdjęcia z klubów i jachtu. Chodziło m.in. o Kubę Wojewódzkiego, Borysa Szyca, Radosława Majdana czy Jarosława Bieniuka. Latkowski w emocjonalnych słowach zaapelował, aby „powiedzieli prawdę”.