Fotoreporterka postrzelona podczas zamieszek w USA. Straciła wzrok w jednym oku
– W trakcie robienia fotografii odłożyłam na chwilę aparat i nagle coś trafiło mnie w twarz. Poczułam krew i zaczęłam krzyczeć: „Jestem z prasy!” – opowiedziała amerykańska fotoreporterka Linda Tirado, cytowana przez „New York Times”. Kobieta zapewnia, że miała wcześniej założone ochronne okulary, które zsunęły jej się z powodu gazu łzawiącego.
Dziennikarka twierdzi, że strzał padł ze strony policji. Pocisk był prawdopodobnie gumową kulą. Tirado dzięki pomocy demonstrantów szybko trafiła do szpitala. Lekarzom nie udało się jednak uratować lewego oka reporterki. – To niemożliwe, żeby ktoś na mnie patrzył i nie wiedział, że jestem pracującą dziennikarką – uważa.
Tirado zapowiada, że wróci do pracy jako fotoreporterka. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że fotografując używa prawego oka. Jednak najwcześniej do relacjonowania protestów będzie mogła wrócić za sześć tygodni. Lekarze przestrzegli ją, że przez ten czas musi stanowczo unikać kontaktu z dymem i gazem.
Policja uderza w dziennikarzy
Amerykańskie media informują o wielu przypadkach, w których policja zaatakowała i aresztowała dziennikarzy mimo wyraźnego poinformowania funkcjonariuszy, że maja do czynienia z przedstawicielami mediów. W wielu przypadkach dziennikarze zostali obezwładnieni, ostrzelani gumowymi kulami, czy spryskani gazem pieprzowym. Wiele z takich sytuacji zdarzyło się podczas relacji na żywo lub zostało zarejestrowanych na nagraniach, które błyskawicznie rozchodzą się w internecie.
Hennessy-Fiske, reporterka „Los Angeles Times” stwierdziła, że to, czego doświadczyła w Minneapolis, nie przypominało niczego, czego doświadczyła w karierze. A pracowała m.in. w strefach wojennych w Iraku i Afganistanie.