Małgorzata Trzaskowska o roli Pierwszej Damy i relacjach z Kościołem
– Nie jestem osobą, która siedziałaby w miejscu i dumała przy mężu. Funkcja Pierwszej Damy to zobowiązanie, by maksymalnie wykorzystać swoją sprawczość. Powinna być ona rzeczniczką kobiet i zajmować stanowisko w tematach, które leżą na sercu im i opinii publicznej. Zamierzam zaangażować się w sprawy ważne dla kobiet, w ochronę środowiska, poprawienie stanu edukacji i dalej pracować nad projektem o przedsiębiorczości, na który poświęciłam ostatnie miesiące – zapowiedziała Małgorzata Trzaskowska.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” żona prezydenta Warszawy stwierdziła, że rola kobiet w tych wyborach jest wyjątkowa. – Głosujemy licznie, ponieważ wiemy, że to, jaka jest i będzie Polska, dotyczy naszych bliskich, naszych rodzin, nas samych. Każdy kobiecy głos jest bezcenny, bez względu na to, na kogo był oddany w pierwszej turze. Bardzo liczę na głosy kobiet, które jeszcze nie podjęły decyzji, kogo poprą 12 lipca. Właśnie dlatego sama również zaangażowałam się w kampanię – wyjaśniła. – Niezależność kobiet wynika również z ich niezależności finansowej. – Jeśli mam być głosem kobiet, to naturalne jest, że również o tę niezależność będę zabiegać. Kobieta, która się angażuje i wykorzystuje rolę pierwszej damy do aktywnego działania, powinna za swoją pracę otrzymywać wynagrodzenie – zaznaczyła.
„Jestem osobą wierzącą i to daje mi siłę i nadzieję”
Małgorzata Trzaskowska mówiła także o swoich relacjach z Kościołem. – Jestem osobą wierzącą i to daje mi siłę i nadzieję. Co tydzień chodziliśmy na mszę, zawarłam ślub kościelny, ale instytucja Kościoła mnie rozczarowała, kiedy jej przedstawiciele nie zabierali głosu, gdy PiS demontował system sądowniczy i atakował sędziów, gdy w Sejmie protestowały matki z niepełnosprawnymi dziećmi, gdy przez arogancję i próbę zabrania nam naszych praw zmuszono nas, kobiety, do masowych "czarnych protestów", gdy w przestrzeni publicznej rozgościł się język podziału i nienawiści. O rozliczeniu z pedofilią nawet nie wspomnę – mówiła.