„Jego, Pani ojca i ich, starców, świat, to ten, który odchodzi”. Aktor napisał list do Kingi Dudy
Krystyna Janda w mediach społecznościowych opublikowała list otarty Stanisława Brejdyganta do córki prezydenta – Kingi Dudy. Na początku aktor przyznał, że postanowił zrobić „karkołomne założenie”, że córka prezydenta „w swoim powyborczym przemówieniu wyraziła swoją, osobistą, głęboko przemyślaną opinię”. „Zaimponowało mi to ogromnie. Wymagało to bowiem nie lada odwagi, by wystąpić przeciw całemu otoczeniu, przeciw całemu środowisku Pani ojca, a już zwłaszcza przeciw ściśle przestrzeganej podstawowej zasadzie wszechwładnego prezesa partii popierającej Pani ojca w wyborach, że się istnieje i rządzi jedynie poprzez podział i konflikt” – napisał.
Stanisław Brejdygant w dalszej części listu otwartego wyraził nadzieję, że Kinga Duda pomoże swojemu ojcu „przejść odnowę moralną”. „Nim więc, za kilka tygodni, złoży On, po raz wtóry przysięgę na wierność Konstytucji Rzeczypospolitej, zapewne wyspowiada się ze śmiertelnego grzechu bodaj ośmiokrotnego złamania tej przysięgi (A że tak się stało, On, Doktor Prawa, wie chyba najlepiej. Gdyby jednak kiedyś zapomniał, to wszak w swoim czasie wyjaśnił mu to klarownie, niezaprzeczalny autorytet z racji wiedzy, doświadczenia i nieposzlakowanej opinii, sędziwy profesor Adam Strzembosz)” – stwierdził.
„Wstyd bywa uczuciem oczyszczającym”
Aktor, który napisał list otwarty do Kingi Dudy, stwierdził, że ponieważ „wstyd bywa uczuciem oczyszczającym, to domyśla się, że Kinga Duda będzie w stanie wywołać w ojcu uczucie takiego oczyszczającego wstydu”, przypominając mu „najbardziej kompromitujące wypowiedzi skierowane do poprzednio rządzących, którzy z pewnością nie byli bez winy”. „Ale porachunki z poprzednikami to jeszcze nic w zestawieniu z permanentnym dzieleniem i obrażaniem narodu, co ojciec Pani, jak wiadomo, czynił nieomal przez całą kadencję” – ocenił. W obszernym liście Brejdygant zaznaczył, że chodzi o „przynajmniej wielomilionową połowę narodu, która nie chciała godzić się na poczynania pisowskiej władzy”. Aktor dodał, że „wspomagała go w tym dziele nieustannie rządowa szczujnia”.
Brejdygant krytycznie oceniał działalność publicznej telewizji, która „truje umysły swych widzów”. Aktor przeanalizował także, ile czasu antenowego otrzymał Andrzej Duda, a ile jego główny rywal o prezydenturę. „Zatem proszę, w ramach starań o jego moralne odkupienie, zadać ojcu pytanie, czy uważa, że jego kampania wyborcza była prowadzona fair. Nie powinien mieć kłopotu z odpowiedzią. Cóż, zwyciężył w grze nieczystej, z czego chyba doskonale zdaje sobie sprawę” – napisał.
„Jego, Pani ojca i ich, starców, świat, to ten, który odchodzi”
Aktor przeanalizował także wyniki wyborów. Opisał, w jaki sposób głosowali młodzi wyborcy, a także najstarsi. „Starzy, ci odchodzący z życia – ja, mimo swych lat, oczywiście do nich nie należę – niestety poparli, w większości, Pani ojca. Cóż, nigdy nie twierdziłem, że wiek czyni mądrym. Po prostu mądrym się jest, albo nie. Niezależnie od wieku. Ale poparcie obecnego prezydenta przez pełnych lęku, otumanionych przez pisowską, rządową tubę i przekupywanych w swej biedzie kolejnymi dodatkowymi emeryturami, jest symptomatyczne. Jego, Pani ojca i ich, starców, świat, to ten, który odchodzi” – napisał i przypomniał dyskusję o LGBT, która toczyła się w czasie kampanii. Aktor zaapelował także do Kingi Dudy, aby wpłynęła na ojca, by „tym razem, przeczytał ją (rotę przysięgi – red.) z uwagą".
Na koniec Brejdygant wspomniał dziadka Kingi Dudy. „Życzę zatem powodzenia. I proszę pamiętać, że jest Pani wnuczką Juliana Kornhausera, wybitnego poety, który swą poezją przebijał niegdyś skutecznie balon kłamstwa, jakie go otaczało, dając świadectwo prawdzie” – napisał.