Orłoś: Repolonizacja mediów to odwracanie uwagi od TVP, obrona przez atak, jak z reparacjami
Maciej Orłoś z Telewizją Polską zawodowo związany był przez ćwierć wieku, od 1991 do 2016 roku. Dlatego też sporą część rozmowy z prezenterem na łamach Onetu poświęcono właśnie TVP i zmianom, jakie zaszły w mediach publicznych za czasów PiS. Były pracownik tej stacji ocenia je zdecydowanie negatywnie i nie znajduje usprawiedliwienia dla kolegów, którzy swoimi nazwiskami firmują partyjny przekaz.
Zdaniem Macieja Orłosia obecna władza działa nieuczciwie i poprzez media publiczne manipuluje odbiorcami. – To się dzieje od dawna, nie tylko w czasie kampanii wyborczej. Uważam, że to niedopuszczalne, karygodne, robione w stu procentach cyniczne, bo trudno sobie wyobrazić, żeby inteligentni dziennikarze nie wiedzieli, w czym biorą udział. W końcu dają zgodę na to, by manipulować ludźmi i robić im, mówiąc kolokwialnie, wodę z mózgu – oceniał. – Wielu odbiorców, nieświadomych tych manipulacji, przyjmuje wszystko bezkrytycznie. I już sam ten fakt, pomijając inne sprawy typu rozdawnictwo i sądy, dla mnie tę władzę dyskwalifikuje – mówił dziennikarz.
Duże zasługi na tym polu Orłoś przypisał szefowi TVP, Jackowi Kurskiemu. – Myślę, że to efekt cynicznej gry obozu władzy, wychodzący z jej najwyższych kręgów. Trochę echem odbija się tu to, co kiedyś powiedział Jacek Kurski, że „ciemny lud to kupi”. I kupuje – stwierdził. – PiS to formacja polityczna bardzo mocno odżegnująca się od komuny, a jednocześnie, jeżeli chodzi o przekaz medialny i propagandę, jest wprost wyjęta z tamtych czasów. Mnie najbardziej zastanawia, że przecież spora grupa odbiorców tej propagandy pamięta tamte czasy, a i tak daje się nabrać i zmanipulować. Niepojęte – dodawał.
Jednocześnie były prezenter Telewizji Polskiej nie wierzy w zapowiedzi o planowanej repolonizacji mediów. – Mam nadzieję, że to po prostu odwracanie uwagi od tego, co się dzieje w TVP, bo tam jest narracja, że to TVN czy Onet uprawiają karygodną propagandę – czyli taka obrona przez atak, bardziej pod elektorat, trochę jak z reparacjami wojennymi. Przychodzi moment, że się o nich mówi, a potem i tak się temat zamiata pod dywan. Mam nadzieję, że tutaj też tak będzie, bo taka repolonizacja to by rzeczywiście było jakieś wariactwo, szaleństwo i kompletny absurd – mówił.