6 zasad slow travel. Przeczytaj zanim wyjedziesz
Celebracja, a nie „odhaczanie”
Jeśli do tej pory przed każdym wyjazdem pieczołowicie rozpisywałeś plan wakacyjnych aktywności, czy zwiedzania, z zegarmistrzowską precyzją ustalając też ramy czasowe ograniczające odwiedziny kolejnych punktów z tego planu, musisz z tym skończyć. O ile oczywiście marzą ci się prawdziwe wakacje w tempie slow. A zatem: zamiast kilkunastu punktów programu wybierz maksymalnie kilka. Tak, byś mógł przy którymś przystanąć na dłużej, np. gdy urzeknie cię zabudowa, sklepik z lokalnymi pysznościami, czy artyści uliczni tańczący tango. Chodzi o to, by móc wtopić się w miasto, odwiedzaną przez nas przestrzeń, mieć czas na nieśpieszne rozmowy, delektowanie się wszystkim, co nas zachwyca. I tu wkracza mindfulness: także w podróżowaniu warto być „tu i teraz”.
Mapa do plecaka
Nie chodzi oczywiście o szukanie adrenaliny i pakowanie się w tarapaty. A raczej o to, by zamiast chodzić szlakami wskazywanymi nam przez najpopularniejsze przewodniki i jeść w knajpach, którym turyści najczęściej dają 5/5, zawędrować do mniej oczywistych miejsc i kosztować tego, co mieszkańcy jedzą naprawdę. Nie ma nic przyjemniejszego, niż przeżyć wakacyjną przygodę polegającą na kontrolowanym „zagubieniu się”. Można też przysiąść w kawiarni na Piazza del Duomo w Mediolanie i z espresso w dłoni przyglądać się modnie ubranym Włochom. Wystarczy tak zaplanować podróż, by dać sobie na to szansę. By na taki postój mieć czas.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.