Chciał skrytykować Gajosa, pomylił go ze Stuhrem. Wiceminister Ozdoba zaliczył filmową wtopę
Janusz Gajos pojawił się w tym roku na na 26. edycji festiwalu Pol'and'Rock Jerzego Owsiaka. W ramach tamtejszej Akademii Sztuk Przepięknych został zapytany o to, co go najbardziej „uwiera” po wyborach prezydenckich. – Myślę, że wszystkich tych ludzi, którzy chcieli zmiany, uwiera to samo. Były oczekiwania, że coś się zmieni. Wszyscy oczekiwaliśmy zmiany i nie wiemy, jak to się skończyło. Czy w sposób taki w jaki chcielibyśmy i zasługujemy, czy też zadziałały jakieś siły, które nam to uniemożliwiły – odpowiedział.
– Coś takiego, co wykonał – przepraszam za określenie, „mały człowiek” – jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj i nas samych na dwie części. To jest zbrodnia, ponieważ znamy takie przykłady, takie pociągnięcia z historii. W ten sposób powstawały najgorsze sprawy na świecie. Tak powstawało to, co się później nazwało hitleryzmem. Takie dosyć ordynarne wskazywanie jedną ręką. Jest ci źle? Powiem ci dlaczego: bo on cię okrada. To jest coś strasznego, ale działa. Z taką logiką, że włos się jeży na głowie. I to zostało uruchomione po prostu – mówił dalej aktor.
Jak można się domyślić, taka wypowiedź nie spodobała się politykom obozu rządzącego. Zasłużonego aktora bez pardonu krytykowała m.in. europosłanka Beata Mazurek, pisząc o „insynuacjach prostaka”. Nieprzychylne komentarze opublikowali w mediach społecznościowych minister kultury Piotr Gliński i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Do chóru negatywnych głosów próbował też dołączyć Jacek Ozdoba.
Ozdoba: To jest jakaś obsesja
– To jest na tyle niski komentarz, że wolę Janusza Gajosa jako komisarza Rybę niż obywatela Gajosa, który zaczyna się wypowiadać w tematach politycznych, bo to jest naprawdę jakaś obsesja. Nawiązywanie do tych mrocznych czasów, mówienie o hitleryzmie, stalinizmie, nie wchodźmy w taką relację, bo to niebezpieczne – mówił Jacek Ozdoba w Polsat News. Zapomniał tylko, że w rolę Jerzego Ryby w filmach „Killer” i „Killer-ów 2-óch” wcielał się nie Janusz Gajos, a inny ceniony polski aktor, Jerzy Stuhr. Być może jednak minister nie będzie aż tak zawiedziony, kiedy dowie się, że również ten artysta nie należy do grona zwolenników „dobrej zmiany”.