Sprawa Polaków zatrzymanych na Białorusi. Młodzi mężczyźni już po obdukcji. Czy będzie śledztwo ws. tortur?
Pełnomocnik trzech poszkodowanych Polaków, którzy wrócili już do Polski, mec. Tomasz Wiliński mówi nam, że jego klienci są w kontakcie z władzą, ale dotychczas nikt z organów ścigania nie kontaktował się z nimi. Nie ma też wiedzy, by z urzędu wszczęto już śledztwo w tej sprawie.
Od kilku dni wszystkie media żyją wydarzeniami na Białorusi. Po ogłoszeniu wyniku wyborów, które wygrał Aleksandr Łukaszenka, na ulicach doszło do starć obywateli z aparatem państwa. Wśród poszkodowanych są Polacy, którzy – według ich dramatycznych relacji – po zatrzymaniu byli bici i torturowani, znęcano się nad nimi psychicznie.
Bici i torturowani
Kacper Sienicki i Witold Dobrowolski, po wylądowaniu w Polsce w piątek opowiadali, że pobito ich już w więźniarce. Później było już tylko gorzej. „Możemy to wprost nazwać torturami, które trwały 15 godzin” – mówili RMF FM. Gdy przywieziono ich na komisariat zostali położeni twarzami do ziemi i grożono im, że stracą wszystkie zęby. Później musieli stać twarzami do ściany przez kilka godzin, a później klęczeć z czołem do ziemi. W tym czasie mieli ręce skute kajdankami za plecami. Trzecim klientem mec. Tomasza Wilińskiego jest Roland Łysów, który przebywał w innym areszcie, ale też go bito i nad nim się znęcano.
Z ustaleń „Wprost” wynika, że wszyscy trzej mężczyźni są już po obdukcji przeprowadzonej w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ulicy Szaserów w Warszawie. W piątek i sobotę poszkodowani przechodzili też inne badania.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.