30-minutowa godzina lekcyjna? Anna Zalewska: Nie jestem proszona o rady, a mam przemyślenia
Była szefowa MEN w rozmowie z Interią ujawniła, że nie jest obecnie proszona o opinie i rady w kwestii nauczania. – Nie jestem o to proszona. Pan jest jednym z pierwszych dziennikarzy, który odezwał się do mnie z taką prośbą. Robię to z największą przyjemnością. Mam ogromne doświadczenie, sporo przemyśleń – zapewniała.
Dopytywana o ewentualną przyczynę małego zainteresowania jej poradami, Zalewska przyznała, że „nie ma pojęcia”. – Myślę, że pandemia spowodowała, że ograniczyliśmy się w różnego rodzaju kontaktach. To też pewnie kwestia tego, że oficjalnie w PE jestem w komisji środowiska, co jest moją pasją. Od lutego pracuję nad bardzo trudnym i złym w konsekwencjach prawem klimatycznym. Być może takie są właśnie powody – mówiła.
Skrócenie lekcji do 30 minut
Anna Zalewska wyraziła też pełne poparcie dla swojego następcy, ministra Dariusza Piontkowskiego. Udzieliła mu dwóch rad dotyczącej zajęć w czasie pandemii. – Szybko powinniśmy zastanowić się nad skróceniem lekcji z 45 do 30 minut, gdyby sytuacja w szkołach była trudniejsza. Wówczas podział na pracę dwuzmianową byłby prosty, nikt nie kończyłby zajęć późno. 30 minut wystarczy na realizację podstaw programowych – mówiła.
– Druga sprawa – za moment będą odbywały się przetargi na arkusze egzaminacyjne po ósmej klasie i maturalne. Wydaje się, że to dobry moment na ograniczenie obowiązkowych treści programowych na egzaminie – dodawała była minister edukacji.