Kobieta była w areszcie od maja, bo złamała kwarantannę. Nagły zwrot w sprawie
Jak informuje Onet, wcześniej sąd w Toruniu zgodził się na możliwość zamiany aresztu na wpłatę 4 tys. zł poręczenia majątkowego. Tak się jednak nie stało. Po medialnym nagłośnieniu sprawy do prawników zgłosiły się osoby, które chciały wpłacić poręczenie.
– Karolina L. stwarzała zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób, stąd wniosek o areszt tymczasowy – wyjaśniał w środę Onetowi prok. Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Zakładano, że skoro kobieta dwukrotnie złamała zakaz opuszczania miejsca odbywania kwarantanny, to taka sytuacja może się powtórzyć. Prokurator przekazał także, że inną z przesłanek, które spowodowały, że zdecydowano się zastosować areszt tymczasowy wobec kobiety był fakt, że przestępstwo, o które została oskarżona mieszkanka Torunia, jest zagrożone wysoką karą.
Kobieta ma odpowiadać z art. 165 par. 1, pkt 1 kk. Mówi on, że: „kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8" – podaje Onet.
Kobieta do chwili potwierdzenia, że nie jest nosicielką koronawiursa przebywała w Zakładzie Karnym w Potulicach, a następnie przeniesiono ją do Zakładu Karnego w Grudziądzu, gdzie miała przebywać do 29 września. Jak podaje Onet, w czwartek 24 września sąd cofnął decyzję o areszcie, a mieszkanka Torunia jeszcze dziś wyjdzie na wolność.