Dolny Śląsk. Karetka jeździła przez 10 godzin od szpitala do szpitala, 17-latek nie przeżył

Dodano:
Wnętrze szpitala, zdj. ilustracyjne Źródło: Fotolia / sveta
„Fakt” opisuje historię Bartka, który zmarł na początku maja. 17-latek wcześniej przez dziesięć godzin jeździł karetką między szpitalami. Sprawę komentuje Biuro Rzecznika Praw Pacjenta.

Bartek z Sulikowa na Dolnym Śląsku zmarł 1 maja 2020 roku. Dwa dni wcześniej gorzej się poczuł i zapadł w śpiączkę. Ratownicy stwierdzili, że nastolatek może mieć , zawieźli więc chłopaka do szpitala w Zgorzelcu. Na miejscu okazało się, że placówka nie przyjmuje pacjentów z podejrzeniem COVID-19 – podaje „Fakt”.

17-letni Bartek trafił do szpitala w Bolesławcu. Zdiagnozowano u niego ropień śródczaszkowy, a następnie został przewieziony do placówki w Legnicy. W trzecim szpitalu wykonano operację. Jak podsumowuje „Fakt”, nastolatek trafił na stół zabiegowy dziesięć godzin po wezwaniu karetki. – Skoro wiedzieli, że jest zagrożenie życia, to dlaczego dopiero po dziesięciu godzinach mój syn trafił do szpitala w Legnicy? – pyta matka zmarłego nastolatka.

Komentarz Biura Rzecznika Praw Pacjenta

Dziennikarze „Faktu” z prośbą o komentarz w sprawie zwrócili się do Biura Rzecznika Praw Pacjenta. „W ocenie Rzecznika Praw Pacjenta nie doszło do naruszenia praw pacjenta” – czytamy w komunikacie, który opublikował wspomniany dziennik.

Źródło: Fakt
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...