Temat aborcji zaszkodzi PiS-owi tak, jak podwyższenie wieku emerytalnego - Platformie
Protesty strajku kobiet przycichły, a liderka protestu Marta Lempart z każdym wywiadem zniechęca do siebie ludzi, którzy wyszli na ulicę wyrazić swój sprzeciw wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Można by pomyśleć, że założenie polityków Zjednoczonej Prawicy się powiodło, bo wrzucenie tematu zaostrzenia ustawy aborcyjnej w środku epidemii sprawia, że ten zaczyna ginąć w gąszczu informacji dotyczących koronawirusa. Przynajmniej tak wydaje się politykom PiS. Jednak złamanie społecznego tabu dotyczącego aborcji może mieć kosztowne politycznie konsekwencje dla partii rządzącej, z których dziś politycy tego ugrupowania nie zdają sobie sprawy.
Utrata miękkiego elektoratu
Pierwszą z nich jest utarta miękkiego elektoratu. Bo to właśnie ten elektorat PiS pozyskało w 2015 roku, wygrywając najpierw wybory prezydenckie, a potem parlamentarne. Wtedy partia Jarosława Kaczyńskiego zmieniła częściowo wizerunek partii, wysuwając na pierwszy plan takich polityków, jak Andrzej Duda i Beata Szydło, określanych jako partyjne gołębie. To oni w czasie zwycięskich kampanii zastępowali tak zwane jastrzębie PiS-u, czyli polityków o radykalnych poglądach. Nie bez znaczenia był fakt, że w 2015 roku Beata Szydło zarzekała się, że to nie Antoni Macierewicz, a Jarosław Gowin zostanie szefem MON. Szef Porozumienia, wystawiony na konferencji prasowej jako kandydat na ministra obrony narodowej, miał wtedy zdaniem naszego informatora wiedzieć, że po wyborach to nie on obejmie ministerstwo, a właśnie Macierewicz. I tak zresztą się stało.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.