Lempart o „prowokacjach policji na Strajku Kobiet”. „Dostałam gazem, służby będą coraz bardziej brutalne”
Podczas środowej manifestacji Strajku Kobiet doszło do przepychanek i zamieszek z policją. Marta Lempart poinformowała na antenie Radia Zet, że w trakcie demonstracji organizowanej przez Strajk Kobiet dostała gazem po oczach. – Bardzo źle wyglądam, dlatego wolę się nie pokazywać – stwierdziła.
Lempart: To już nie jest policja. To już jest prywatna ochrona
Pytana, czy w trakcie manifestacji nie nawoływała do uderzenia w policyjny kordon, zaprzeczyła. – Policja kłamie, że ludzie nie chcieli się rozejść. Komunikaty wzywające do rozejścia się to prowokacja policji, która chce bić i gazować ludzi. Popełniali wszystkie możliwe wykroczenia – legitymowali bez podawania podstawy prawnej, odmawiali podania nr służbowego i imienia i nazwiska – stwierdziła. – Była sytuacja, że ludzie chcieli iść do domu, skoro nie byli zatrzymani i wtedy poleciał gaz – dodała. Lempart przez całą rozmowę nazywała funkcjonariuszy mianem „osób w mundurach”, ponieważ jak uważa, „nie zasługują na określanie ich mianem policjantów”. – To już nie jest policja. To już jest prywatna ochrona, jaką ma Orban na Węgrzech. Było kilkudziesięciu tajniaków bez mundurów, wszyscy wyglądali tak samo: w bluzach od dresów. W pewnym momencie rzucili się na ludzi, zaczęli ich bić, wyciągać z tłumu. Potem założyli opaski z napisem „policja”. Myślę, że policja będzie coraz bardziej brutalna, bo absolutnie stała się już służbą partyjną – podkreśliła.
Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet powiedziała, że nie wie, ile osób było na wczorajszej demonstracji, ponieważ „z powodu gazu w oczach, nie była w stanie policzyć uczestników”.
Lempart: Policja kłamie, że demonstracja była nielegalna
Według aktywistki „policja kłamie, że demonstracja była nielegalna”. – Nie ma stanu nadzwyczajnego i nie ma ustawowych przepisów, które zabraniałyby nam gromadzenia się – powiedziała. Tymczasem w myśl obecnie obowiązującego rozporządzenia w zgromadzeniach publicznych może uczestniczyć maksymalnie 5 osób. Uczestnicy mają obowiązek zakrywania nosa i ust oraz zachowania 1,5 m odległości od innych osób. Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zadeklarowała, że ona sama ma zamiar protestować aż do dymisji rządu. – Nie mogę mówić o wszystkich, mówię za siebie – powiedziała.
Na stwierdzenie jednego ze słuchaczy, że postulaty Strajku Kobiet są nierealne m.in. że „pieniądze w ciągu kilku dni mają być zabrane kościołom oraz TVP i przeznaczone na ochronę zdrowia” odparła, że „to jest mówienie komuś, że wymyśla głupoty”. – Skoro ludzie tak czują, to moją rolą jest to, żeby mogli o tym mówić – zaznaczyła. Marta Lempart poinformowała również, że w skład Rady Konsultacyjnej wchodzi obecnie około 300 osób a organ pracuje obecnie nad nowymi postulatami.
Dziennikarka Radia Zet przytoczyła w trakcie rozmowy badania, z których wynika, że zainteresowanie Strajkiem Kobiet w sieci spadło o 97 proc. – To absurd, my walczymy o wolność a nie zajmujemy się badaniami internetowymi – powiedziała Lempart. Na uwagę, że jej radykalne zachowanie może być przyczyną mniejszego zainteresowania protestami aktywistka powiedziała, że „radykalne jest zachowanie policji i władzy”.
Dlaczego Lempart wyrzuciła dziennikarzy TVP Info z konferencji?
– Konferencje prasowe są dla dziennikarzy. TVP Info to nie jest żadne medium, oni udają telewizję. Jak przychodzą funkcjonariusze partyjni, to nie będą tam wpuszczani. Skoro ktoś, kto nie jest mile widziany, jest rządowym agentem i pod pretekstem udziału w konferencji włamuje nam się do siedziby, to jest odpowiednio potraktowany. Po co przychodzą na wydarzenie, na które nikt ich nie zaprasza? –komentowała Marta Lempart o wyrzuceniu ekipy TVP Info z konferencji prasowej.