Budowa zamku w Puszczy Noteckiej mogła zostać przerwana. Wojewoda zdecydował inaczej
O zamku na obrzeżach Puszczy Noteckiej (woj. wielkopolskie) w pobliżu wsi Stobnica zrobiło się głośno latem 2018 roku, choć budowa rozpoczęła się już w 2015 roku. Budowla jest wznoszona na terenie Natura 2000, a inwestycją zainteresowały się CBA i prokuratura.
Po ponad dwóch latach, w lipcu 2020 roku, w końcu – na polecenie Prokuratury Okręgowej w Poznaniu — zatrzymano siedem osób, które usłyszały zarzuty w związku z budową. Wśród zatrzymanych znaleźli się m.in. inspektorzy z nadzoru budowlanego, reprezentanci inwestora czy główny projektant. Śledczy z Poznania wskazywali, że budynek stanowi zagrożenie dla środowiska, a w dokumentach dopatrzyli się m.in. zaniżenia powierzchni inwestycji.
Poznańska „Gazeta Wyborcza” podsumowała: „Śledztwo jeszcze się nie zakończyło, o winie podejrzanych zdecyduje sąd”.
Zamek w Puszczy Noteckiej. Wojewoda nie pomógł prokuraturze
Ponieważ zdaniem prokuratury dowody są mocne, to śledczy zwrócili się do wojewody wielkopolskiego Łukasza Mikołajczyka z Prawa i Sprawiedliwości. Prokuratura chciała, by wojewoda unieważnił zezwolenie na budowę zamku, które wydał starosta obornicki. Gdyby wojewoda przystał na prośby śledczych, inwestycja w Puszczy Noteckiej stałaby się samowolą budowlaną, a w efekcie nadzór budowlany mógłby nakazać wstrzymanie budowy – wylicza „Gazeta Wyborcza”.
Problem w tym, że wojewoda Mikołajczyk najpierw wiele razy przekładał termin na rozpatrzenie wniosku prokuratury, a 30 listopada poinformował, że nie uchyli decyzji starosty obornickiego. Jednocześnie... potwierdził, że podległe mu służby stwierdziły naruszenie prawa przez starostę. Cytowane przez „GW” krótkie uzasadnienie rzecznika wojewody brzmi:
W toku postępowania służby wojewody potwierdziły naruszenie prawa przez starostę obornickiego w części zarzutów prokuratora.