Darczyńca zapytał o pieniądze ze zbiórki na Stop Bzdurom. „G***o możecie zrobić”
Grupa Stop Bzdurom zasłynęła przy okazji przeprowadzonego zatrzymania furgonetki Fundacji Pro-Prawo do Życia głoszącej hasła antyLGBT, przy której doszło do zniszczenia pojazdu i szamotoniny z kierowcą. Margot, jeden z członków grupy identyfikujący się jako osoba niebinarna został w tej sprawie aresztowany. Kolektyw rozpoczał też internetową zbiórkę na swoją działalność. W jednym z portali zebrano w ten sposób ponad 300 tys. złotych.
Jedna z osób, która jak deklaruje sama wpłaciła środki na zbiórkę na „dzikie akcje” kolektywu Stop Bzdurom zapytała o rozliczenie zbiórki. „Co od tego czasu zrobiliście? Jakieś akcje? Kampanie? Cokolwiek?” – pytał internauta. Post pod którym rozgorzała dyskusja pojawił się pierwotnie 13 listopada i był krytyką prezydenta Rafała Trzaskowskiego, dotyczaca tego, że zamiast przekazywać pieniądze na hostel dla wyrzuconych z domu młodych osób LGBT, przekazuje środki na tęczowe podświetlenie warszawskich budynków.
Rozliczenie Stop Bzdurom. „Dochodzenie do siebie, seks, jedzenie”
W odpowiedzi kolektyw odesłał darczyńcę na Instagram. „Jest to wsparcie antyrepresyjne, pomoc medyczna na protestach, współorganizowanie demonstracji, wsparcie wielu inicjatyw LGBT (które o tym pisały na swoich pejach i stories) jak i tych o których się nigdy nie dowiecie bez pomocy prokuratury To kolejne sprawy, przesłuchania i rozprawy. To organizowanie funduszy dla oddolnych grup. To nowe wlepy” – wyjaśniali członkowie kolektywu. „To też oczywiście dochodzenie do siebie, seks, jedzenie” – dodano.
Jednak na tym wypowiedź kolektywu się nie skończyła. „ALE chłopcy, jak macie jakiś problem to raz dwa napiszcie mail do nas z adresu z którego wpłaciliście i dostaniecie zwrot. Gówno możecie zrobić ze swoimi oczekiwaniami i mentalnością klienta. Nasze życia, nasza decyzje. Pierd***my wasz zinternalizowany kapitalizm. Nie kupicie nas” – czytamy w dalszej części odpowiedzi.
Dalsza dyskusja wskazuje na to, że urażony darczyńca rzeczywiście zdecydował się na cofnięcie donacji. Stop Bzdurom przyznało, że miało problem z formalnościami, ale zapewniło, że pieniądze zwróci. „Gwarantem, że się tym zajmiemy jest, to że na odblokowaniu zależy nam pewnie bardziej niż tobie” – czytamy w kolejnym komentarzu.
Warto też zaznaczyć, że Stop Bzdurom od początku na stronach zbiórek informowało, że zbiera na „dalsze dzikie akcje”, prawników, jedzenie, leki, opłacenie rachunków. W sprawie już dawno pojawiało się jednak wiele wątpliwości związane z rozliczeniem zbiórek.
Wątpliwości związane ze zbiórką
O wątpliwościach związanych z wydatkowaniem pieniędzy ze zbiórki przez kolektyw Stop Bzdurom pisał we „Wprost” już w sierpniu Marcin Dobski. Więcej udało ustalić się we wrześniu.
Teraz dziennikarz „Wprost” odniósł się do sytuacji na Twitterze.
„Fajne to Stop Bzdurom” – napisał ironicznie Dobski komentując sytuację i cytując wpisy.