Redaktor naczelny „Wprost”: Promocja szczepień czy cwaniactwa?

Dodano:
Robert Feluś Źródło: Wprost
Miało być sprawnie i według jasnych reguł. I tak się akcja szczepień w Polsce przeciwko koronawirusowi zaczęła. No ale, jak to u nas, od razu coś poszło nie tak.

Pierwsza furgonetka ze szczepionkami wjechała do kraju w asyście telewizyjnych kamer. Wraz z nią wjechała nadzieja, że poradzimy sobie z pandemią. Pierwsze szczepienie w Polsce było oczywistym newsem dnia. Potem w telewizyjnych studiach szczepionki przyjmowali politycy-lekarze, którzy zwykle patrzą na siebie wilkiem, bo są z wrogich obozów.

W noworocznym wywiadzie dla Wprost minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiadał, że jego resort już przygotowuje kampanię zachęcającą Polaków do szczepień. Mają w niej wystąpić m.in. sportowcy.

– Mamy też kilku celebrytów znanych z ekranu. Reszta będzie zaskakująca. Nic nie powiem do 15 stycznia – oświadczył w rozmowie z nami minister.

Przy zachowaniu proporcji, sytuacja ze „szczepieniami spod lady” ma w sobie coś z PRL-u

No i mamy pierwsze zaskoczenie. Kilka znanych z ekranu osób, spoza tzw. grupy zero, już jest zaszczepionych. Ale chyba nie o taką promocję szczepień chodziło ministrowi zdrowia. Bo ci szczęśliwcy nie brali udziału w kampanii, a okoliczności zaszczepienia ich bez kolejki są co najmniej niejasne. I tak, zamiast promocji szczepień wyszła promocja cwaniactwa.

Mam tyle lat, że doskonale pamiętam czasy komuny i puste półki. Niczego nie dało się kupić normalnie, tylko trzeba to było „załatwić". Wygrywał ten, kto był sprytniejszy, kto miał tzw. dojścia.

Przy zachowaniu odpowiednich proporcji dzisiejsza sytuacja z tymi szczepieniami „spod lady" ma w sobie coś z tego PRL-owskiego załatwiania towarów ściśle reglamentowanych.

Nawet nie chce myśleć, jak na wieść o równych i równiejszych w dostępie do szczepionki musieli się poczuć rodzice wcześniaków, którzy błagają ministra zdrowia o zgodę na szczepienie razem z grupą zero. Szczepionka to dla nich przepustka do kontaktu ze swoimi maleństwami, które walczą o życie. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że dla takiej istotki dotyk i głos rodzica są równie ważne jak lekarstwo.

Mam nadzieję, że ten mało chlubny incydent ze szczepieniami poza kolejnością jest tylko wypadkiem przy pracy. Chcę wierzyć, że państwo oraz służby medyczne są dobrze przygotowane do akcji szczepień i że nie rozwinie się u nas swego rodzaju podziemie szczepionkowe.

Bardzo bym chciał, żeby mój 91-letni tata i moja 88-letnia mama mogli już przyjąć szczepionkę. Od marca ich życie przypomina pobyt w domowym areszcie. Ale oni pokornie będą czekali na swoje miejsce w kolejce do gabinetu zabiegowego.

Ja jestem „szczęściarzem", bo już miałem koronawirusa. Przebyłem chorobę stosunkowo łagodnie i teraz zapewne przez jakiś czas jestem odporny na tę zarazę. Ale gdy przyjdzie mój termin oczywiście pójdę się zaszczepić.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...