Dziś w PE debata o ogłoszeniu UE „strefą wolności LGBTIQ”. Legutko: Gwałt, fanatyzm i zamordyzm
W środę 10 marca w Parlamencie Europejskim odbędą się dwie debaty dotyczące Polski. Pierwsza z nich zostanie poświęcona „Rządowym próbom uciszenia wolnych mediów w Polsce, na Węgrzech i w Słowenii”. Druga „Deklaracji w sprawie ustanowienia UE strefą wolności LGBTIQ”. Początek pierwszej debaty jest zaplanowany na godz. 15.
W debacie dotyczącej wolności mediów w Polsce, na Węgrzech i w Słowenii mają wziąć udział przedstawiciele Rady i Komisji Europejskiej. „ W Polsce rządowe plany nałożenia na media dodatkowego podatku od dochodów z reklam zostały skrytykowane jako nieproporcjonalne i wymierzone w niezależne media " – czytamy na stronie Parlamentu Europejskiego. Przywołany jest także protest „Media bez wyboru” z 10 lutego tego roku.
Odpowiedź na tzw. polskie strefy wolne od LGBT
Z kolei w trakcie debaty o ustanowieniu Unii Europejskiej „strefą wolności dla LGBTIQ” europosłowie będą dyskutować nad przyjęciem rezolucji w tej sprawie. Strefa ma być bezpośrednią odpowiedzią na tzw. strefy wolne od LGBT w Polsce.
„Dwa lata po tym, jak pierwszy polski powiat ogłosił się wolnym od ideologii LGBTI, a po nim dziesiątki innych powiatów, gmin i regionów, Parlament zamierza ogłosić UE strefą wolności dla LGBTI, podkreślając, że wszelkie formy dyskryminacji osób LGBTI stanowią jawne naruszenie podstawowych wartości europejskich” – czytamy w biuletynie Parlamentu Europejskiego.
W czwartek w tej sprawie ma być głosowana rezolucja, której projekt można przeczytać na stronie Parlamentu Europejskiego. W projekcie Polska jest wielokrotnie wymieniona w negatywnym kontekście. Zarzuca się w nim, że „od marca 2019 r. ponad 100 województw, powiatów i gmin w całej Polsce podjęło uchwały, w których ogłaszają, że są wolne od tzw. ideologii LGBTI, lub przyjęło »Samorządowe Karty Praw Rodzin«”.
Twórcy projektu przypominają, że Norwegia wycofała się z przyznawania funduszy tym regionom. Oceniają też, że „polskim aktywistom, którzy występują przeciwko uchwałom o wolności od tzw. ideologii LGBTI i »Samorządowym Kartom Praw Rodzin« oraz informują o nich opinię publiczną, grozi się w związku z ich działalnością strategicznymi powództwami zmierzającymi do stłumienia debaty publicznej”.
„Podejmowanie uchwał w sprawie wolności od tzw. ideologii LGBT lub przyjmowanie „Samorządowych Kart Praw Rodzin” wpisuje się w szerszy kontekst nasilonej dyskryminacji i ataków na społeczność LGBTIQ w Polsce – które obejmują charakteryzowanie różnorodnych form seksualności, tożsamości i ekspresji jako niebezpiecznej ideologii – a także wzmożonego nawoływania do nienawiści przez władze publiczne, wybieranych urzędników, w tym obecnego prezydenta, i prorządowe media, aresztowań obrońców praw osób LGBTIQ, atakowania i zakazywania Parad Równości oraz programów i akcji uświadamiających, w tym w szkołach, a także dyskryminujących demonstracji przeciwko osobom LGBT” – czytamy w projekcie rezolucji.
Pod projektem podpisali się m.in. polscy europosłowie Andrzej Halicki, Łukasz Kohut, Leszek Miller, Robert Biedroń, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz i Sylwia Spurek.
Legutko: Przychodzą ci nowi bolszewicy i mówią: nie ma żadnych kobiet i mężczyzn
Debata o „strefie wolności dla LGBT” budzi ogromne emocje wśród polskich europarlamentarzystów. W jej kontekście na antenie TVP Info wypowiedział się Ryszard Legutko z PiS. – Przychodzą ci nowi bolszewicy i mówią: nie ma żadnych kobiet i mężczyzn, tak naprawdę mamy ileś genderów. Musimy się otworzyć, niech ten świat będzie zróżnicowany – mówił.
Oceniał jednak, że „wprowadzenie tych kilkunastu czy kilkudziesięciu genderów musi być poprzedzone przez zniszczenie tego wszystkiego, co żeśmy zbudowali: rodziny, nawyków, języka”. – Indoktrynacja musi być w szkołach od najwcześniejszych lat – stwierdził. – No bo przecież, jak dziecko, które widzi mamę i tatę, może uwierzyć, że może być trzech tatusiów, pięć mamuś itp. Że nie tylko jest pan i pani, ale jeszcze jest coś innego, pośredniego. To wymaga gigantycznej agresji w tkankę społeczną, w nasze życie, w nasze umysły – podkreślał.
Eurodeputowany uważa, że to „gwałt nam zadawany”. – To nie jest żadne otwieranie świata, to nie jest żaden pluralizm, otwartość. To jest jakiś fanatyzm i zamordyzm. Przecież ludzie normalnie za tym nie pójdą, chyba że będą młotkowani, straszeni, indoktrynowani – ocenił.
Legutko był pytany również o bezpośrednią ocenę treści rezolucji.
– Rezolucja jest demonstracją siły: my tu panujemy, a wy musicie się podporządkować, bo jak nie to będzie źle – mówił. – Nie można iść do sądu, nie można prowadzić badań, nie można używać pewnych słów. Ale to działa w jedną stronę w drugą stronę można wszystko. Można bezkarnie łamać prawo – przekonywał. – Żyjemy w czasie rosnącego bezprawia przez ta rozszalałą ideologię – dodał.
Belka: Nasza władza chce, aby cała Polska stała się Kraśnikiem
Z kolei na antenie Radia Zet do treści projektu rezolucji i reakcji na nią polskich władz odnosił się europoseł Marek Belka.
– Dla Zjednoczonej Prawicy wszystko dookoła to lewactwo – mówił polityk z frakcji socjaldemokratów, który podpisał się pod projektem. – Cały świat jest za tolerancją, tylko ten nasz Kraśnik nie jest. On jest przenośnią. Nasza władza chce, aby cała Polska stała się Kraśnikiem – mówił.
Nawiązał też do francuskiego ministra, który chciał odwiedzić Kraśnik, ale jak twierdzi, polska strona „nie była w stanie” zorganizować takiego punktu jego oficjalnej wizyty.
– Wizyta francuskiego ministra w Kraśniku byłaby pewnego rodzaju deklaracją – ocenił były premier.
Belka ocenił też możliwość odebrania Polsce europejskich pieniędzy. – W rezolucji Unii Europejskiej jest sugestia do Komisji Europejskiej, aby korzystała z możliwości, które wprost można nazwać sankcjami finansowymi i blokowaniem części funduszy europejskich – mówił. – No i bardzo dobrze. Przecież nasz rząd rozumie tylko język bankomatu. Właśnie jako bankomat traktuje Unię Europejską. Niech więc ta maszyna da im ostrzeżenie – dodał.