Testy na przeciwciała w Biedronce. MZ: Ludzie masowo je wykupują bez jasnego wskazania po co

Dodano:
Sklep sieci Biedronka, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Grabowski Foto
– Jeżeli dziś w sklepach pojawią się ludzie chorzy, którzy nie będą polegać na testach PCR-owych, to będziemy mieli ogniska zakażeń w dyskontach – powiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia komentując akcję sprzedaży testów Primacovid na przeciwciała w Biedronce.

Od poniedziałku 15 marca Biedronka ruszyła ze sprzedażą testów Primacovid na obecność przeciwciał SARS-CoV-2 (warto pamiętać, że nie są to testy, które wykrywają koronawirusa). Na odpowiedź największego konkurenta na rynku nie trzeba było długo czekać. Również Lidl zapowiedział włączenie testów do swojej oferty.

Do akcji sieci sklepów odniósł się podczas konferencji prasowej rzecznik Ministerstwa Zdrowia. – Apeluję o rozwagę i ostrożność, dyskont to nie jest miejsce, gdzie powinni udawać się ludzie chorzy. Natomiast widzimy, że bez jasnego wskazania, po co i do czego służą te testy ludzie masowo je wykupują – mówił Wojciech Andrusiewicz.

Rzecznik MZ: Primacovid test na przeciwciała nie jest wyznacznikiem czy chorujemy

– Jeżeli dziś w sklepach pojawią się ludzie chorzy, którzy nie będą polegać na testach PCR-owych, nie będą chociażby wypełniać formularza na stronie gov.pl to będziemy mieli ogniska zakażeń w dyskontach. To jest też apel do kierujących tymi dyskontami, żeby z rozwagą podeszli do dystrybucji testów – apelował.

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia zwrócił uwagę na fakt, iż Primacovid test na przeciwciała nie jest wyznacznikiem czy chorujemy. – Test na przeciwciała daje nam wskazanie czy mogliśmy przejść chorobę. Nie każdy, kto odnotuje wynik pozytywny jest osobą chorą, więc test na przeciwciała nic nie powie nam o naszym obecnym stanie zdrowia – podkreślił.

Źródło: PAP
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...