Andrzej Duda już raz „wysadził” ten projekt. Czy prezydent znów stanie na drodze Piotrowi Glińskiemu?
„Podatek od smartfonów”, czyli w zasadzie opłata reprograficzna, wrócił niczym bumerang. Jeszcze latem 2020 roku sprawa wydawała się jasna: rządząca Zjednoczona Prawica wycofała się z planów wprowadzenia dodatkowej opłaty na różne nośniki, w tym tablety czy smartfony, a Ministerstwo Kultury zawiesiło prace nad projektem.
Rezygnacja – wynikało z wypowiedzi rzecznika rządu – była nieprzypadkowa, bo na drodze projektu miał stanąć prezydent Andrzej Duda. – Nie ma możliwości, żebyśmy procedowali podatek od smartfonów. Prezydent Andrzej Duda wyraźnie powiedział, że takiej ustawy nie podpisze. To kończy temat – mówił w Radio Plus w lipcu 2020 roku Piotr Müller.
Trudno mówić o przypadku, bo Andrzej Duda 30 czerwca tweetował w zdecydowanym tonie: „Obciążenie wszystkich smartfonów opłatą (podatkiem) na rzecz ZAiKS (prawa autorskie twórców i artystów), byłoby moim zdaniem niesprawiedliwe i konstytucyjnie wadliwe. To, że masz smartfona jeszcze nie oznacza, że korzystasz z utworów”.
Od tego czasu wiele się zmieniło, a przede wszystkim – deklaracje prezydenta padały, gdy walczył o reelekcję w wyborach, a tweet pojawił się dwa dni po pierwszej turze. Wówczas jednak prezydent „wysadził w powietrze” projekt opłaty, której – o czym później – wielkim zwolennikiem jest Piotr Gliński.
Prezydent zabierze głos ws. opłaty reprograficznej, gdy otrzyma ustawę do podpisu
Jak wiadomo, czas kampanii wyborczej rządzi się swoimi prawami, zwłaszcza dla polityków. Zresztą, sprzeciw wobec opłaty reprograficznej można było wpisać w szerszy przekaz prezydenta, który wielokrotnie zapewniał, że nie będzie jego aprobaty na podwyżki podatków. Tu jedna z wypowiedzi z Q&A na Facebooku, autorstwa prezydenta: – Nie sądzę, żeby rząd Zjednoczonej Prawicy zamierzał podnieść podatki, a po drugie, proszę pamiętać, że póki co jeszcze jestem ja. Ja się nie zgadzam na podwyżki podatków.
Rzeczywistość szybko zweryfikowała deklaracje, ponieważ już po wygranych wyborach, w sierpniu 2020 roku, prezydent podpisał ustawę o tzw. podatku cukrowym, a w efekcie podrożały napoje słodzone. „Wprost” zwróciło się z pytaniami o opłatę reprograficzną i stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie. Odpowiedź jest lekko zaskakująca, ponieważ Andrzej Duda nie miał latem 2020 roku problemów, by sprzeciwić się ustawie, nad którą dopiero pracowano. Teraz – wynika z odpowiedzi biura prasowego KPRP – takiej potrzeby nie ma.
Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta stwierdza:
Informujemy, że Prezydent RP zajmuje swoje stanowisko odnośnie szczegółowych rozwiązań w ustawie, zgodnie z art. 122 Konstytucji na etapie przekazania mu do podpisu uchwalonej przez parlament ustawy.
Opłata reprograficzna, czyli „podatek od smartfonów”. Gliński o „uczciwej rekompensacie”
Na obecnym etapie wiadomo jedynie, że rozbudowany resort, bo teraz to Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, wrócił do „podatku od smartfonów”. Sęk w tym, że brakuje konkretów, wiadomo jedynie, że ma powstać Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych, który będzie zasilany pieniędzmi z opłaty reprograficznej, rozszerzonej na smartfony, tablety, telewizory i komputery. Nie ma jednak informacji na jego temat np. w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów, zalążkami projektu nie podzielił się też resort.
Pozostają gdybania i ewentualnie tweety wicepremiera i szefa MKDNiS Piotra Glińskiego: „Opłata reprograficzna to NIE jest podatek. To uczciwa jednorazowa rekompensata dla twórców za nieodpłatne korzystanie z ich pracy na urządzeniach elektronicznych. Funkcjonuje w większości krajów europejskich”.
Wicepremier Gliński jeszcze przy pierwszym podejściu do rozszerzenia opłaty reprograficznej, wiele razy wypowiadał się na ten temat. Dowodził w RMF FM w czerwcu 2020 roku, a więc w czasie, gdy Polska mierzyła się z pierwszym uderzeniem pandemii koronawirusa: – Absolutnie nie spodziewam się, żeby ceny urządzeń wzrosły. Chociażby dlatego, że w Polsce ceny tych urządzeń są o kilkanaście procent większe niż np. w Niemczech.
Tyle że różnice cen między Niemcami a Polską wynikają m.in. ze stawki VAT na elektronikę. W Polsce to 23 proc. a w Niemczech – 16 proc.
„Podatek od smartfonów”. Czy wzrosną ceny elektroniki?
Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego – ZIPSEE Cyfrowa Polska oszacował, jak taka opłata wpłynie na ceny sprzętu elektronicznego. Nie ma na razie szczegółów, jaka będzie stawka „podatku od smartfonów”, jednak ZIPSEE wskazuje, że jeśli stawka wyniesie 6 proc., to wzrost cen urządzeń może sięgnąć nawet 300-600 zł.
Wstępnie, to tylko medialne doniesienia, podatek ma wynieść od 1,5, przez 3 do 6 proc. Jednocześnie rzecznik rządu Piotr Müller podkreślał niedawno (też w Radio Plus): – W kwestii wysokości tej opłaty nie ma jeszcze żadnych decyzji.