Do czego politykom są potrzebne dzieci

Dodano:
Agata Kornhauser-Duda, Andrzej Duda i Kinga Duda Źródło: Facebook / Andrzej Duda
Dziwię się oburzeniu polityków na media, że te interesują się ich dziećmi. Interesują się, bo politycy... sami o to zabiegają.

Jak zabiegają? O, na wiele sposobów. Jeśli ważna pani polityk publicznie wyraża w telewizji dumę z tego, że jej syn zostaje wyświęcony na kapłana (a syn stoi obok dumnej mamy), to czy kogoś dziwi, że młody człowiek staje się obiektem zainteresowania mediów?

Czy ważna pani polityk powinna być w związku z tym zaskoczona potem, gdy dziennikarze informują, że jej syn najpierw opuścił stan kapłański, a jakiś czas potem zmienił nazwisko i poszedł do załatwionej przez mamę pracy?

Generalnie załatwianie pracy swoim dzieciom, jeśli wyjdzie to na jaw, z reguły wychodzi politykom bokiem. Oczywiście nie ma nic zdrożnego w tym, że mama czy tata chcą pomóc swoim pociechom w wyszukaniu zajęcia. Który rodzic by nie pomógł?

Tylko że w przypadku polityków bardzo często bywa tak, że ich latorośle dostają dobre i ciepłe posady. Takie, które do pośredniaków nie trafiają.

Teraz o kolejnym przejawie lansu „na rodzinę”. Myślę tu o kandydatach do prezydentury, stojących na scenie podczas wieców czy wieczorów wyborczych w otoczeniu współmałżonków i dzieci. Czy po takiej prezentacji mogą mieć powody do zdziwienia, że media zaczynają się interesować ich najbliższymi?

W modzie jest też pokazywanie się polityków w towarzystwie wnucząt – i tych malutkich, i tych już całkiem dorosłych. Nie zdradzę jakiejś wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że niektórzy przedstawiciele klasy politycznej potrafili się wręcz „ustawiać” z redakcjami na takie słodkie, rodzinne sesje.

I wtedy „przypadkiem”, obok placu zabaw, na którym polityk dokazywał z wnuczkiem, przechodził fotoreporter i robił zdjęcia.

Zresztą takie ustawki to już trochę przeżytek. Dziś wystarczy wrzucić na Instagram zdjęcie z wnukami podczas wspólnych zakupów choinki i już żyje tym cały internet.

Zakończę tym, co mnie dziwi.

Otóż dziwi mnie, że ci sami politycy, którzy żarliwie bronią prywatności dzieci swoich partyjnych towarzyszy, bez najmniejszego skrępowania grzebią w prywatnych sprawach dzieci politycznych oponentów.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...