Spór między Krystyną Pawłowicz a dziennikarzem. W tle decyzja TK
W środę 17 marca warszawska Prokuratura Rejonowa przesłuchała dziennikarza i filmowca OKO.press Roberta Kowalskiego w charakterze świadka w sprawie, w której pokrzywdzoną ma być Krystyna Pawłowicz. Jak relacjonuje dalej OKO.press, prokurator Ewa Kiec przez cztery godziny dopytywała dziennikarza o trwający kilka minut materiał wideo, który powstał 22 października 2020 roku. Tego dnia dziennikarz, jak wynika z jego relacji, próbował zadać Krystynie Pawłowicz pytanie dotyczące decyzji TK w sprawie aborcji.
Śledztwo jest prowadzone od października 2020 roku „w sprawie o czyn z art. 191 par. 1 k.k”. Artykuł 191 stanowi: „Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Krystyna Pawłowicz: Po prostu się bałam
Kilka miesięcy temu Krystyna Pawłowicz przedstawiła swoją wersję wydarzeń na antenie TVP Info. Sędzia TK relacjonowała, co działo się, gdy wysiadła z samochodu przed blokiem. – Kiedy samochód odjechał, to z głębi ciemnego podwórka wyszło dwóch młodych mężczyzn. Takich meneli można powiedzieć. Jeden stanął na przejściu do mojej klatki. Zaczął zadawać mi pytania i kazał się tłumaczyć z wyroków w Trybunale Konstytucyjnym, a drugi filmował w tym czasie i świecił latarką w oczy – opowiadała była posłanka PiS.
Sędzia TK opisała, że poszła do sklepu i z tego miejsca wezwała policję. – Kiedy weszłam do sklepu, oni stali pod. Nie miałam możliwości wyjścia, po prostu się bałam. Zadzwoniłam na policję, radiowóz przyjechał, wylegitymował tych mężczyzn. Jeden filmował mnie w środku. Oni są absolutnie bezkarni – oceniła Pawłowicz.
Robert Kowalski: Tylko prosiłem o wypowiedź
Robert Kowalski relacjonował przebieg zdarzenia z własnej perspektywy. – Nie zbliżyliśmy się do sędzi Pawłowicz na bliżej niż 10-20 metrów. Ani razu nie stanęliśmy jej na drodze. Niczym jej nie groziliśmy, ja tylko prosiłem o wypowiedź. Nie rozumiem prokuratury. Nie wiem, czemu sędzia czuje się pokrzywdzona – komentuje dziennikarz OKO.press.