„Przepraszamy, broń Boże nie bagatelizujemy”. Dworczyk podsumowuje chaos i „potknięcie” ws. szczepień
W czwartek 1 kwietnia rano gruchnęła wieść, że nieoczekiwanie udostępniono zapisy na szczepienia (zamiennie można używać sformułowania: rejestrację) dla osób w wieku 40-59 lat. Początkowo sądzono, że to żart na prima aprilis, jednak pojawiały się kolejne „dowody” na to, że nie tylko można się zapisać, ale też przydzielane są terminy takim chętnym, także na kwiecień.
Było to o tyle niezrozumiałe, że jeszcze nie zakończono szczepień osób 70+ czy 60+, a dopiero co rząd podał nowy harmonogram zapisów na szczepienia przeciwko koronawirusowi, który miał wystartować od 12 kwietnia. Rano nikt z rządu nie traktował tego jako problem, ale dopiero później okazało się dlaczego.
Szef KPRM tłumaczy chaos ze szczepieniami
Michał Dworczyk najpierw na krótkiej konferencji prasowej przekazał, że doszło do błędu: system z jakiegoś powodu pozwalał na przydzielanie szczepień na kwiecień osobom w wieku 40-49 lat. Domyślnie miał na to zezwalać, ale w maju.
Dopiero późniejsza, popołudniowa konferencja szefa KPRM i pełnomocnika rządu ds. szczepień, przyniosła więcej informacji i rozwiązań. Dworczyk wyjaśniał, że ponieważ spadło zainteresowanie szczepieniami wśród osób 60+, to rząd podjął nowe kroki.
– Dlatego podjęliśmy decyzję o uruchomieniu terminów dla osób, które rejestrowały się od stycznia poprzez formularz. W nocy uruchomiliśmy e-skierowania dla takich osób, które się wcześniej zgłosiły w wieku od 40 do 59 lat – tłumaczył szef KPRM. Jednak wskutek błędu te osoby mogły zapisywać się na kwiecień, a nie na maj. Chodziło przede wszystkim o grupę 60 tys. 40-49 latków.
Na konferencji Dworczyk przekazał, jak teraz będzie wyglądał harmonogram:
- Terminy szczepień osób w wieku 40-49, które zapisały się na kwiecień, zostaną przeniesione na maj.
- Osoby, którym zmieniony zostanie termin szczepienia, zostaną o tym poinformowane niedługo.
- Osoby w wieku 50-59 lat, które zapisały się na kwiecień, nie będą miały zmienionego terminu szczepień.
Szef KPRM przepraszał wielokrotnie za zaistniałą sytuację, podkreślił, że nie uchyla się od odpowiedzialności za zamieszanie i jest „do dyspozycji premiera”. – Za te dwa potknięcia przepraszamy. (...). Pojawił się problem z 60 tys. osób. Broń Boże tego nie bagatelizujemy, przepraszamy bardzo te wszystkie osoby, które dotknął ten problem systemu – mówił Dworczyk. Dwa potknięcia, o których powiedział szef KPRM to: kiepska komunikacja dzień wcześniej (nie informowano o tych planach udostępnienia zapisów) oraz błąd w systemie, który doprowadził do chaosu.