Menadżer Krawczyka o ostatnich chwilach jego życia. „Był z bliskimi, miał w sobie wiele optymizmu”
W poniedziałek 5 kwietnia napłynęły tragiczne wieści o śmierci legendarnego muzyka. Andrzej Kosmala, menadżer Krzysztofa Krawczyka powiedział w rozmowie z „Faktem”, że w poniedziałek wielkanocny artysta gorzej się poczuł. Jego bliscy wezwali pogotowie. Muzyk został przewieziony do Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Mimo kilkugodzinnej akcji ratunkowej legendarny piosenkarz zmarł. – Dla mnie to ogromny szok. Niestety to prawda, Krzyś nie żyje. Dostałem telefon od zapłakanej Ewy tuż przed 17.00. Wiem, że zdążył się pożegnać z Ewunią – przekazał Andrzej Kosmala.
Menedżer Krzysztofa Krawczyka przyznał, że jest to dla niego ogromny szok, ponieważ ostatnio muzyk twierdził, że czuje się znacznie lepiej. – Myślałem, że będzie dobrze. Był z bliskimi, miał w sobie wiele optymizmu. W święta znów pokazano film o jego twórczości, zapewniał, że czuje się lepiej. To szok. Nie było mnie obok, Krzyś był w Łodzi, ja w Poznaniu – dodał.
Żona Krawczyka: Nie mogłam dłużej znieść tej samotności
Zaledwie w sobotę 3 kwietnia Krzysztof Krawczyk poinformował, że wrócił do domu po kilku dniach walki z koronawirusem w szpitalu. – Jestem bardzo szczęśliwa, że Krzysztof wraca do domu w dobrej formie. Nie mogłam dłużej znieść tej samotności, zawsze byliśmy razem. To pierwszy raz, kiedy nie widziałam męża tak długo. Za każdym razem, kiedy bywał w szpitalu, dzięki uprzejmości personelu medycznego przysypiałam przy nim na kozetce – mówiła w „Super Expressie” Ewa Krawczyk.
– Wychodzę ze szpitala. Wracam do zdrowia. Nie martwcie się o mnie, z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Bóg działa rękoma ludzi. Dziękuję Bogu, że żyję – dodawał artysta.