Śledztwo w sprawie zgwałcenia studentek UW. Podejrzanym doktorant tej uczelni
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie w piątek 16 kwietnia poinformowała, że osoba zgłaszająca przestępstwo zgwałcenia poinformowała śledczych o kilku takich przypadkach w stosunku do dwóch pokrzywdzonych. Do jednego z gwałtów miało dojść w styczniu 2020 roku. Kolejne nastąpiły podczas wyjazdu integracyjnego.
Sprawę opisał na Facebooku Studencki Komitet Antyfaszystowski, podając pełne dane osobowe doktoranta. „Wobec nieskuteczności instytucji państwowych oraz opieszałości centralnych instytucji uniwersyteckich, a przy tym braku ich zainteresowania sednem sprawy, nie mamy innego wyboru niż publicznie napisać: (tu pada nazwisko - red.), doktorant na Wydziale »Artes Liberales« Uniwersytetu Warszawskiego, jest gwałcicielem” – mogliśmy przeczytać.
Ofiara doktoranta: Gwałcił mnie do rana
Fragmenty wypowiedzi ofiary opublikowała też „Gazeta Wyborcza”. – Koleżanki ostrzegały mnie przed nim. Wszyscy mówili, że wykorzystuje młode studentki, częstuje narkotykami, a w zamian liczy na seks. Nikogo tam nie znałam, byłam kompletnie sama. On niemal codziennie próbował ze mną rozmawiać, proponował narkotyki, ale odmawiałam i traktowałam go chłodno – mówiła młoda kobieta. Podkreślała, że nie wypiła dużo, ale w pewnym momencie „dziwnie się poczuła”. Obudziła się już później, bez ubrań. – Gwałcił mnie do rana, aż jego współlokator zaczął dobijać się do drzwi – opowiadała.
W rozmowie z „Wyborczą” doktorant twierdził, że „według jego informacji” studentka „wyraziła zgodę na stosunek płciowy”.
Studenci pytają o tych, którzy „pomagali tuszować przestępstwa”
16 kwietnia na stronie Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego pojawiła się informacja o przeszukaniu mieszkania doktoranta przez policję, zabezpieczono urządzenia elektroniczne. „Trzymamy kciuki, by służby zajęły się wkrótce również przyjaciółmi doktoranta, którzy pomagali mu tuszować przestępstwa” – pisali aktywiści.