Jacek Sasin nie boi się raportu NIK? „Do mnie zarzutów nie ma”
Przypomnijmy, że Najwyższa Izba Kontroli pod przewodnictwem Mariana Banasia stworzyła raport na temat wyborów kopertowych z ubiegłego roku. Choć sam raport nie został jeszcze opublikowany, media pokazują wiele z jego założeń jeszcze przed ostatecznym zaprezentowaniem oficjalnego dokumentu. Mowa o wyborach kopertowych z 2020 roku, które ostatecznie się nie odbyły.
Onet informował o swoich ustaleniach, z których wynikało, że Najwyższa Izba Kontroli ma mieć dowody i dokumenty pozwalające na to, by postawić premiera Mateusza Morawieckiego przed Trybunałem Stanu. Kluczowe w całej sprawie jest to, kto podpisywał niektóre dokumenty i decyzje. Według dotychczasowych doniesień Onetu NIK ma mieć „dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym obecnego szefa rządu oraz kierującego jego kancelarią Michała Dworczyka”. Wcześniej często wymieniano też wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, jednak ten nie pojawia się w najnowszych doniesieniach.
Portal zauważa też, że szef MSWiA Mariusz Kamiński oraz wicepremier i szef MAP Jacek Sasin nie wyrażali zgody na podpisanie umów na finansowanie działań Poczty i PWPW z budżetów swoich resortów. „Sasin i Kamiński prawdopodobnie rozumiejąc, że decyzje premiera Mateusza Morawieckiego mogą być bezprawne, odmówili pokrycia tych kosztów ze swoich budżetów” – pisze Andrzej Gajcy z Onetu. A koszty były niemałe, bo jak ujawniono za wybory, które się nie odbyły zapłaciliśmy aż 76 mln 507 tys. 400 zł.
Jacek Sasin śpi spokojnie
Pytany w Polsat News o ustalenia pokontrolne Jacek Sasin mówił, że „po nocach nie śni mu się Marian Banaś”. – Jeśli przecieki są prawdziwe, to do mnie zarzutów nie ma – mówił, wyraźnie zadowolony.
– My, jako cały rząd, działaliśmy w specjalnych warunkach. Trybunał Stanu jest nieuzasadniony. Nie chcę oceniać działań Banasia, czy relacji na linii rząd-NIK, bo NIK jest od kontrolowania i tak powinno być. Dziwi mnie jednak, że nie wszystkie nasze argumenty zostały wzięte pod uwagę – dodał po chwili.