Tajemnicza śmierć byłego policjanta i przedsiębiorcy. Ciało wyłowiono z Bałtyku

Dodano:
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Sebastian Gora Photo
51-letni bydgoszczanin – były policjant, a później właściciel baru Karkówa u Brodacza z Osielska – zmarł w tajemniczych okolicznościach – opisuje sprawę lokalna „Gazeta Wyborcza”. Ciało mężczyzny po niemal dwóch tygodniach od zaginięcia wyłowiono z Bałtyku – czytamy.

„Gazeta Wyborcza” informuje, że o zaginięciu mężczyzny informowano 18 maja. To właśnie wtedy mężczyzna widziany był po raz ostatni. Pierwszy trop prowadził na stację paliw w Białych Błotach (województwo kujawsko-pomorskie), jednak wskazówka ta niewiele pomogła.

27 maja ciało 51-letniego byłego i właściciela baru Karkówa u Brodacza z Osielska, wyłowiono z Bałtyku. Dryfujące kilka metrów od brzegu ciało znaleźli przypadkowi spacerowicze. Miało to miejsce w Rowach, 30 kilometrów od Słupska. 31 maja potwierdzono ostatecznie, że ciało należy do 51-latka – czytamy.

Groźny pożar na krótko przed znalezieniem zwłok

„Gazeta Wyborcza” podaje, że na ten moment nie jest znana przyczyna śmierci mężczyzny. Okoliczności, najpierw zaginięcia, a teraz śmierci, są zagadkowe, gdyż w sprawie jest więcej pytań niż odpowiedzi. Jak się okazało, mężczyzna przebywał wcześniej na terenie ośrodka domków letniskowych Aloha przy ul. Głogowej w Rowach. W dzień odnalezienia ciała 51-latka wybuchł tam groźny pożar – czytamy.

Jedna z wersji na temat tego zdarzenia mówi o rozszczelnieniu butli z gazem. Świadkowie twierdzą również, że widzieli postać pospiesznie oddalającą się z terenu przed pożarem. Ośrodek Aloha znajduje się ok. pół kilometra w linii prostej od plaży, przy której znaleziono ciało 51-latka – czytamy.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...