Joachim Brudziński składa obietnicę w razie fiaska. Zobaczymy go w swetrze „a'la Kononowicz”
23 czerwca 2017 roku rząd ogłaszał, że chce dać nadzieję Stoczni Szczecińskiej. Mateusz Morawiecki, wraz z innymi przedstawicielami władzy, w tym Joachimem Brudzińskim, wbijał uroczyście nit w stępkę pod budowę promu. Tak zainaugurowano program „Batory”, za którym stało zlikwidowane już Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Program „Batory” i „srał kot tę stępkę”
Po kilku latach program jednak nie ruszył z miejsca, choć kosztował sporo. W 2020 roku ujawniono, że wydano na niego 12,5 mln zł, a pierwszy z dwóch promów miał zostać zwodowany w grudniu 2020 roku. Prom pasażersko-samochodowy (ro-pax) miał mieć długość 202,4 m i szerokość 30,8 m. Jak się później okazało, parametry promu sprawiają, że nie ma możliwości zbudowania go... w Stoczni Szczecińskiej.
Temat powrócił niedawno, m.in. za sprawą dwóch wypowiedzi polityków PiS. Gdy przypomniano fiasko inwestycji Małgorzata Jacyna-Witt, przewodnicząca Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku zachodniopomorskim, ale też szefowa rady nadzorczej Stoczni Szczecińskiej, odpisała jednemu z internautów:
„To były plany. I gdyby stoczni nie zniszczono, zostałyby zrealizowane. PO zablokowało w stoczni produkcję statków do 2019 roku. Ile razy jeszcze mam to tłumaczyć? Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. Srał kot tę stępkę”.
Brudziński składa obietnicę w razie fiaska budowy promu: Pokażę się w swetrze a'la Kononowicz
Z kolei były szef MSWiA, a obecnie europoseł PiS, Joachim Brudziński, odpowiadając na zarzuty na temat nietrafionej inwestycji, stwierdził, że nie będzie przepraszał i tłumaczył się „popaprańcom”. Ważne dla sprawy jest też to, że Brudziński to polityk pochodzący z woj. zachodniopomorskiego.
W piątek 4 czerwca Brudziński był pytany o sprawę w Polsat News. Zadeklarował, że „weźmie na klatę” niepowodzenie projektu. Europoseł powtórzył też pewną obietnicę, którą złożył:
– Tak jak zadeklarowałem, pokażę się wówczas w tureckim swetrze a'la Krzysztof Kononowicz i powiem, że ten projekt się nie udał.
Joachim Brudziński zaznaczył, że w kwestii budowy promu „wszystko jest w rękach stoczniowców”. Po czym powiedział:
– Dzisiaj przyznaje opinii publicznej: nie potrafię w stu procentach zadeklarować, że są warunki techniczne do tego, aby prom – który jest potrzebny, bo czeka na to rynek – rzeczywiście powstał w terminie.