Potężna awantura na antenie TVN24. Prowadzący 20 sekund dzwonił dzwonkiem, ale nic to nie dało
W środowym programie „Tak jest” na antenie TVN24, senator PSL-Koalicji Polskiej Michał Kamiński i poseł klubu PiS Kamil Bortniczuk przez kilkanaście minut spierali się o kontrowersyjny wpis wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego dotyczącego przyjęcia przez Swiatłanę Cichanouską zaproszenia na spotkanie Campus Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego. Dziś Terlecki napisał do Cichanouskiej list w tej sprawie.
Obaj goście wielokrotnie wchodzili sobie w słowo i nie pozwalali na skończenie wypowiedzi drugiej osoby. Przekrzykiwali się w taki sposób, że wielokrotnie trudno było zrozumieć ich słowa.
Kamiński do Bortniczuka: Proszę mnie nie bić
– Panowie, nie razem. Umówmy się: nie razem – próbował wpłynąć na gości w studiu prowadzący rozmowę Andrzej Morozowski. Jednak to nie wpłynęło na zachowanie zaproszonych gości.
Bortniczuk przy okazji swoich wypowiedzi bardzo gwałtownie gestykulował. – Proszę mnie nie bić i nie dotykać. O to bym prosił przede wszystkim – odparł wtedy Kamiński.
Gdy Morozowski próbował wprowadzić do rozmowy kolejny wątek, Kamiński nic sobie z tego nie robił, mówiąc razem z prowadzącym i nie dając mu dojść do słowa.
– Panowie, panowie, panowie – kilkanaście razy powtórzył Morozowski, próbując uciszyć spierających się gości. W końcu na cały głos krzyknął „panowie!”, co tylko na chwilę pozwoliło mu zabrać głos.
– Nie razem, nie razem – wzywał Morozowski. W tym czasie parlamentarzyści ciągle się przekrzykiwali. „Pan bredzi”, „To, co pan mówi, jest skandaliczne” – zarzucali sobie nawzajem.
Morozowski użył dzwonka w programie. Nic to nie dało
Po kolejnych upomnieniach Morozowski postanowił skorzystać z dzwonka, który miał na biurku. Zaczął kilkukrotnie uderzać w niego długopisem, dzwoniąc w seriach po kilka sekund. W pewnym momencie z dłoni wypadł mu długopis, ale po chwili dzwonił dalej. Łącznie prowadzący dzwonił ponad 20 sekund, cały czas powtarzając „panowie!”.
Ale niewiele to dało. – PANOWIE, NO! – w końcu Morozowski krzyknął na gości, wymownie podnosząc ręce. To ostatecznie dało efekt. – Przepraszam – powiedział Bortniczuk.
– Co się z wami dzieje? – pytał Morozowski. – Wpuścić panów do studia i natychmiast coś takiego. Znowu będziemy robić to zdalnie. Naprawdę, tak się tak skończy – mówił Morozowski, dodając po chwili, że to żart. – Brakowało nam tego studia – ze śmiechem łagodził sytuację Bortniczuk.
Ale Kamiński mówił dalej, tym razem zagłuszając prowadzącego. – Panie marszałku, przywołuję teraz pana do porządku – mówił Morozowski. Po tym incydencie goście przez pewien czas rozmawiali przy zachowaniu kultury rozmowy. Ale nie dotrwali tak do końca programu.
Pod koniec Morozowski znowu musiał użyć dzwonka i krzyknął „panowie!”. – Halo, panowie ! – mówił, machając ręką. To wciąż niewiele dało, i po kilkunastu powtórzonych „panowie” prowadzący skończył program.