Wyznanie ofiary księdza pedofilia. „Powiedział, że jeśli nie ja, to weźmie mojego młodszego brata”
Ksiądz Paweł Kania we wrześniu 2021 r. opuści więzienie po siedmiu latach. Ofiara duchownego, który był pedofilem, opowiedziała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” o swoim dramacie. Po raz pierwszy Arek (imię bohatera zmienione) spotkał ks. Kanię w wieku 10 lat. Potem duchowny odwiedzał chłopca w domu, pomagał jego rodzicom, kupując zakupy i obdarowywał dziecko prezentami. Miał też „wpadać bez powodu”.
Ofiara ks. Pawła Kani. „Już pierwszej nocy poczułem, że mnie dotyka”
25-latek opowiada, że po raz pierwszy został skrzywdzony w wieku 13 lat, podczas wypadu nad jezioro. – Już pierwszej nocy poczułem, że mnie dotyka. Najpierw nieśmiało, jakby był trochę przestraszony. Szybko zrezygnował. Rano – jak gdyby nigdy nic. A kolejnej nocy znowu to samo. Zaraz po położeniu zaciskałem oczy i udawałem, że śpię – relacjonuje ofiara księdza pedofila.
Arek tłumaczy, że ks. Kania poprosił go, aby nikomu nie mówił o tej sytuacji. Wyjaśnia, że traktował go jak przyjaciela, a duchowny był zawsze chętny do pomocy i poświęcał mu sporo uwagi. Następnie nastolatek był wykorzystywany podczas „wycieczek” do innych miast. W wieku 15 lat dostał propozycję wylotu na hiszpańską wyspę na Oceanie Atlantyckim – Fuerteventurę.
Ofiara księdza pedofila. „Wiedział, że nie odmówię”
25-latek przyznaje, że nie rozmawiał o wykorzystywaniu ze swoimi rodzicami. Matka nalegała na ten wyjazd, bo uznała, że „to może być jedyna okazja, żeby zobaczył takie miejsce, a druga szansa może się nie zdarzyć”. Arek zdecydował się polecieć dopiero wtedy, kiedy ks. Kania powiedział, że „jeśli on nie chce lecieć, to weźmie jego młodszego brata”. – Wiedział, że nie odmówię – komentuje ofiara księdza pedofila.
Arek powiedział, że dostawał od duchownego różne prezenty. – Matce nigdy nie powiedziałem, że ksiądz mnie gwałci. Nie pytała, nie dziwiła się, skąd prezenty i zaproszenia na wyjazdy. Nie interesowało ją, co się na nich działo – mówił 25-latek. Wytłumaczył, że najbardziej zwierzył się przypadkiem matce swojej koleżanki z osiedla. – Czekałem, aż ktoś zada mi te wszystkie pytania. Aż ktoś to ze mnie wreszcie wyciągnie. Pękłem – podsumował.