Ekostraż zarzuca byłemu prowadzącemu „Z kamerą wśród zwierząt” zaniedbanie konia. Gucwiński odpowiada
„O byłym dyrektorze wrocławskiego ZOO – Antonim Gucwińskim – mówi się, że jego karierę zniszczył skandal związany ze znęcaniem się nad misiem Mago. Został za to prawomocnie skazany. Niestety nie wyciągnął z tego jakichkolwiek wniosków” – podaje Ekostraż na Facebooku.
W dalszej części opisano przeprowadzoną interwencję. „Interweniujemy na posesji pod Miliczem, na której znajdują się konie należące do byłego dyrektora wrocławskiego ZOO. Oto jeden z nich – podobno leży tak od 2 dni, bo nie jest w stanie utrzymać się na własnych nogach dłużej niż 20 minut. Stawy są obrzmiałe, obolałe, koń ma już nawet odleżyny. Każdy, kto ma choćby minimalną wiedzę o koniach, wie, czym kończy się leżenie konia” – czytamy.
„W stanie skrajnego cierpienia”
Ekostraż odebrała zwierzę w trybie interwencyjnym ze względu na bezpośrednie zagrożenie życia, które stwierdził lekarz weterynarii. „Trafi do szpitala dla koni. Lekarz weterynarii określił, że znajduje się on w stanie skrajnego cierpienia. Przednie nogi bolą konia tak bardzo, że nie ma możliwości przeprowadzenia podstawowych badań nóg. Koń jest mocno osłabiony, niereaktywny, z trudem – podtrzymywany – utrzymuje się na własnych obolałych nogach” – opisuje Ekostraż.
„Sam Antoni Gucwiński twierdzi, że to nie są już jego konie. Przeczą temu właściciele terenu, którzy odkupili go od niego i przyjechali na miejsce. Oświadczyli, że Gucwiński sprzedał im teren, a koni nie chciał z miłości i przywiązania do nich. Smutne to przywiązanie i tak bardzo bolesne. Jak ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość i co wkońcu przyznał także sam Antoni Gucwiński – koń należy do niego, kuleje od dawna i nigdy nie był diagnozowany ani leczony” – czytamy dalej. Ekostraż prosi internautów o wsparcie finansowe na diagnostykę i leczenie konia.
Antoni Gucwiński odpowiada
Były prowadzący program „Z kamerą wśród zwierząt” Antoni Gucwiński zabrał głos w sprawie. – Narobili krzyku, że koń leży. A co w tym dziwnego, jak ma chore stawy. Wtargnęli w nocy, włamali się i o losie mojego konia zdecydowali ludzie, którzy nie mogli o tym decydować. Zabrali go do szpitala na drugą stronę Wrocławia i tam się dowiedzieli, że koń ma raka stawów. To się ciągnie kilka lat – powiedział w rozmowie z „Faktem”. Antoni Gucwiński przekonuje, że klacz była w miarę możliwości leczona i jeszcze do niedawna chodziła.