Protest przed siedzibą MEiN. Siostrzeniec Morawieckiego przykuł się do bramy
Troje nastolatków: Wiktoria Magnuszewska, Laura Kwoczała oraz Franek Broda przykuli się w poniedziałek 26 lipca do bramy znajdującej się przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki w Warszawie. W ten sposób rozpoczęli swój głodowy protest. Aktywiści trzymają tekturowe transparenty z napisami: „Macie krew na rękach”, „LGBT+ to ludzie” i „Ugruntuj swoje cnoty”. Mają też zaklejone taśmą usta.
Członkowie Młodzieżowego Forum LGBT+ tłumaczyli, że jest to „protest przeciwko obrzydliwej polityce nienawiści i pogardy Przemysława Czarnka”. Demonstrujących pilnuje ponad 10 funkcjonariuszy policji i ochroniarzy.
Jeden z protestujących – Franek Broda – prywatnie jest siostrzeńcem Mateusza Morawieckiego.
Franek Broda o relacjach z Mateuszem Morawieckim
Wcześniej Franek Broda mówił w rozmowie z Remigiuszem Kadelskim, że w debacie publicznej stara się unikać mówienia o pokrewieństwie z premierem. – Za bardzo nie lubię nawiązywać do tego tematu, jeżeli chodzi o kwestie rodzinne, bo od momentu, kiedy zaangażowałem się w politykę, to premier kraju jest dla mnie premierem kraju – mówił. Nastolatek podkreślił, że stara się to rozdzielić również ze względu na to, że nie chce psuć relacji w rodzinie. – Staram się o tym nie mówić, że to jest mój wujek, wyrażając się w sposób polityczny i odnosząc się do tego, co dzisiaj robi partia rządząca – tłumaczył.
Jednocześnie Franek Broda przyznał, że obecnie nie ma kontaktu z wujkiem. – Nie mamy kontaktu i to nie ze względu na to, że ja popieram inną stronę polityczną, tylko bardziej ze względu na to, że po pierwsze: to jest premier kraju. On ma swoje obowiązki i czy ktoś go lubi, czy nie lubi, czy popiera tę partię, czy nie, to nie można mu zarzucić, że nie ma obowiązków – tłumaczył.