Rok temu głosowali przeciwko, a i tak dostaną podwyżki? Dziemianowicz-Bąk: Zła decyzja
W sierpniu 2020 roku szeroko komentowany był projekt zakładający wprowadzenie podwyżek dla polityków. Pomysł ten pojawił się wkrótce po wyborach prezydenckich i w czasie rozpędzającej się kolejnej fali epidemii koronawirusa. Wówczas nowela przeszła przez Sejm dzięki ponadpolitycznemu porozumieniu. Przeciwko takiemu rozwojowi wydarzeń w całości głosowała jedynie Konfederacja, a w pozostałych klubach większość członków, z drobnymi wyjątkami, była za. Po fali negatywnych komentarzy droga legislacyjna wspomnianego projektu zakończyła się w Senacie, który odrzucił nowelizację ustawy.
Temat podwyżek powrócił jednak po roku. Tym razem obrano inną drogę, która prowadzi do zwiększenia wynagrodzeń polityków. Prezydent Andrzej Duda podpisał rozporządzenie, na mocy którego podwyżki dostaną podsekretarze stanu, a to oznacza wzrost uposażenia parlamentarzystów, których wynagrodzenie jest uzależnione od wysokości pensji wiceministrów. W ten sposób uniknięto debaty w Sejmie i Senacie.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: Na wielu poziomach zła decyzja
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk negatywnie ocenia wprowadzenie podwyżek dla polityków i zwraca uwagę na okoliczności, w jakich został wykonany ten krok. – Decyzja o podwyżkach dla polityków jest niedobra zarówno ze względu na moment, w którym została podjęta, jak również fakt, że cały czas zamrożone są płace w budżetówce. Pielęgniarki, ratownicy, pracownicy ZUS-u, pracownicy sądów walczą o wzrost wynagrodzeń. Można długo wymieniać grupy zawodowe, którym z całą pewnością bardziej należą się podwyżki niż politykom – powiedziała posłanka Lewicy w rozmowie z „Wprost”.