Posłowie Konfederacji komentują podniesienie pensji polityków. „To szantaż emocjonalny”
Konfederacja już w piątek 30 lipca wydała oświadczenie, w którym stanowczo sprzeciwiła się, wprowadzonym od 1 sierpnia podwyżkom dla najważniejszych polityków w państwie, w tym m.in. dla wiceministrów, ministrów, premiera, a także posłów i senatorów. Rekordzistami podwyżek są marszałkowie Sejmu i Senatu – ich wynagrodzenie wzrosło o 75 proc.
Przez cały weekend sprawa był głośno komentowana, a w poniedziałek Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie projekt ustawy, który ma zapewnić podwyżki kolejnym politykom. Tym razem chodzi o samorządowców, prezydenta i byłych prezydentów.
Wybitnie nieudany moment
O sprawę podwyżek zapytaliśmy posłów Konfederacji. I Dobromir Sośnierz i Artur Dziambor podkreślają, że to przede wszystkim niewłaściwa chwila na taką dyskusję. – Moment na to jest wybitnie nieudany, bo jesteśmy w kryzysie wywołanym przez tych samych polityków, którzy teraz podnoszą pensje. To oni spowodowali, że wielu Polaków przez ostatni rok nie zarabiało stale, albo zarabiało znacznie mniej – mówi w rozmowie z „Wprost” Dobromir Sośnierz.
Podobnego zdania jest Artur Dziambor, który przypomina, że pierwsza dyskusja na ten temat odbyła się rok temu i skończyła się ogromnym skandalem. – Oczywiście możemy dyskutować o tym, jak politycy powinni być wynagradzani. Ale nie w samym środku lockdownu, gdy oni tego samego dnia zamykają restaurację, puby. Ludziom mówią, że no trudno, trzeba było sobie sklep otworzyć. A sami dają sobie podwyżki. Teraz mamy podobną sytuację. Ludzie powoli wychodzą z tego kryzysu, w którym byli – uważa Dziambor.
Poseł zauważa też, że temat zaczął ponownie dominować przestrzeń medialną, wbrew intencjom rządzących, którzy podwyżki wprowadzili nie w Sejmie, a „tylnymi drzwiami” przez rozporządzenie prezydenta. – Liczyli na to, że będzie cichutko. I bardzo dobrze, że się państwo wszyscy zainteresowaliście tym. Oni wierzyli naprawdę w to, że w sierpniu dadzą radę zrobić to tak, że nikt nie zauważy. Tymczasem od piątku właściwie tylko o tym rozmawiamy – zwraca uwagę Dziambor.