Paweł Kukiz zarzuca opozycji, że nie chciała wykorzystać chaosu w Sejmie. „Nikt nie przyszedł porozmawiać”
Paweł Kukiz pierwszy raz od dawna (a właściwie od głośnego głosowania w Sejmie, po którym był ostro krytykowany przez przedstawicieli opozycji, ale i kolegów z branży muzycznej) wystąpił w telewizji. We wtorek wieczorem był gościem Polsat News.
Prowadzący rozmowę Bogdan Rymanowski dopytywał Kukiza, czy zdaje sobie sprawę, że to na jego barkach spoczywa chybotliwa większość rządzących w Sejmie (klub PiS nie ma formalnej większości, liczy 227 posłów i posłanek, koło Kukiz'15 ma czterech posłów). – Powiem zupełnie szczerze, znacznie bardziej przytłoczyła mnie świadomość tego faktu, niż cały hejt – odpowiedział.
Kukiz krytykuje opozycję. „Nikt nie podszedł do mnie porozmawiać”
Paweł Kukiz stwierdził, że cała fala krytyki, która na niego spadła, zaczęła się od opozycji. Jak opowiadał, „ubolewa” nad tym, że w trakcie głosowania z 11 sierpnia nikt z opozycji nie przyszedł do niego, by spróbować jakoby „przeciągnąć” go na swoją stronę.
– Ubolewam nad tym, że opozycja, zamiast dążyć do rozmów, zamiast przedstawić mi propozycje ustaw proobywatelskich (...). Przecież oni potrafią liczyć (...). Była bardzo długa przerwa, nikt z opozycji nie przyszedł do mnie porozmawiać, spróbować wykorzystać tę sytuację – powiedział.
Jak przyznał polityk, takich propozycji współpracy nie było ani przed ani w trakcie posiedzenia, dlatego też wyraził pewne zdziwienie. – W tej chwili z tymi moimi trzema głosami opozycja może przegłosować każdą ustawę – skwitował. Kukiz został zapytany przez Rymanowskiego, czy mimo wszystko mógłby się dogadać z opozycją, na co polityk doparł: - Jeśli prezes Kaczyński, czy inaczej PiS nie będzie realizowało naszej umowy, nie będzie wprowadzało naszych ustaw, to wtedy nie miałbym z tym absolutnie żadnego problemu.
W trakcie wizyty w Polsat News Paweł Kukiz przypomniał też, że jego współpraca z PiS opiera się na głosowaniu według zasady „ustawa za ustawę”, czyli jeśli jego projekty ustaw nie zostaną przyjęte w Sejmie, to on i jego posłowie nie zagłosują później razem z klubem Prawa i Sprawiedliwości.