„Mówiąc Wprost”. Dworczyk atakuje Tuska: Mam poważne wątpliwości co do jego szczerości

Dodano:
Czy Donald Tusk uratuje Polskę przed karami finansowymi Komisji Europejskiej? – Mam poważne wątpliwości co do szczerości Tuska. Były premier do tej pory raczej działał w myśl zasady: im gorzej dla państwa, tym lepiej dla formacji politycznej – komentuje Michał Dworczyk w programie „Mówiąc Wprost”. Szef kancelarii premiera zabrał także głos w sprawie słów Ryszarda Terleckiego o polexicie.

Ostatni tydzień w polskiej polityce upłynął pod hasłem napiętych stosunków z Unią Europejską. Coraz większe jest prawdopodobieństwo, że Polska zostanie obłożona przez Komisję Europejską karami za łamanie praworządności.

– Jestem blisko tego, aby przekonać instytucje UE, że kary finansowe, które dotkną polskich obywateli, nie mają sensu. Trzeba odróżnić interes Polaków od interesów władzy – powiedział jednak na antenie TVN24 Donald Tusk. Miał zdradzić, że prowadzi rozmowy z unijnymi urzędnikami, aby nie karali Polski i Polaków za działania rządu Prawa i Sprawiedliwości

Dworczyk: Donald Tusk do tej pory działał w myśl innej zasady

– Mam poważne wątpliwości co do szczerości słów Donalda Tuska. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż były premier do tej pory raczej z częścią polityków Platformy Obywatelskiej działał w myśl zasady: im gorzej, tym lepiej. Im gorzej dla państwa polskiego, tym lepiej dla ich formacji politycznej – komentował szef kancelarii premiera, minister Michał Dworczyk w programie „Mówiąc Wprost”.

–Jeśli chodzi o pieniądze z UE, to trudno się oprzeć wrażeniu, że do tej pory pan Donald Tusk działał na rzecz tego, żeby – co powiedziała minister Bieńkowska – wstrzymać pieniądze, które do Polski mają trafić – dodał Dworczyk.

Minister skomentował także zaskakujące słowa wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, które odebrano, że Zjednoczona Prawica zbliża Polskę do polexitu.

– Bez żartów – uciął szybko minister Michał Dworczyk, podkreślając, że „Polska była, jest i będzie członkiem Unii Europejskiej, co się nie zmienia”. Lecz dodał także, że nie zmienia się również fakt, iż „oczekujemy partnerskiego traktowania ze strony Unii”.

– Nie może być Europy, w której jedne z krajów ze względów politycznych są faworyzowane, a inne defaworyzowane. Nie może być różnych standardów – mówił minister. – Wierzymy w przyszłość Unii Europejskiej – dodaje także Michał Dworczyk.

W programie „Mówiąc Wprost” minister odniósł się także do wciąż gorącej i patowej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej oraz wprowadzenia stanu wyjątkowego na terenie części województw podlaskiego i lubelskiego. Na tym obszarze obowiązuje szereg ograniczeń. Dotyczą one również mediów, których przedstawiciele nie mogą przebywać w wyznaczonej strefie. Zdarzało się jednak, że dziennikarze specjalnie udawali się do stref objętych stanem wyjątkowym, aby sprawdzić, co on oznacza dla lokalnych mieszkańców, ale także zweryfikować stan uchodźców przebywających w okolicach Usnarza Górnego.

Michał Dworczyk stwierdził, że w obliczu różnych zagrożeń – realnych i potencjalnych – rząd musi zachowywać się odpowiedzialnie. Prowadzący program „Mówiąc Wprost” Robert Feluś dopytywał, dlaczego dziennikarzom zabroniono także do stref przygranicznych.

– Przecież tam nie świszczą kule, a gdybym chciał tam pojechać, to miałbym problemy – zauważył redaktor naczelny „Wprost”.

– W większości przypadków dziennikarze to odpowiedzialni ludzie. Ale te wydarzenia w ostatnich tygodniach pokazały, że nie wszyscy obywatele polscy, nie wszyscy politycy i nie wszyscy dziennikarze zachowują się odpowiedzialnie – odparł minister Dworczyk.

– Mieliśmy do czynienia z jakimiś eventami parapolitycznymi. Nie wiem, czy użyć tutaj określenia wymyślonego przez Lenina, że zachowywali się niektórzy jak pożyteczni idioci i wpisywali się w scenariusz białorusko-rosyjski. Czy była to naiwność, a może jakiś cynizm? Nie chcę tego oceniać – powiedział gość programu.

Minister podkreślił także, że w praktyce – w sytuacji, kiedy doszłoby np. do prowokacji podczas rosyjsko-białoruskich manewrów „Zapad-21” – rząd podjął taką decyzję.

– Dlatego, że rząd nie jest w stanie zapewnić minimum bezpieczeństwa swoim obywatelom? – dopytywał Robert Feluś.

– Rząd nie jest w stanie przewidzieć, czy białoruskie albo rosyjskie służby albo prowokatorzy nie doprowadzą do jakiegoś incydentu, w którym mogliby być poszkodowani obywatele polscy – stwierdził minister.

W programie „Mówiąc Wprost” zapytano także o pandemię koronawirusa i program Narodowy Program Szczepień, za który odpowiedzialny jest minister Dworczyk. Czy będą jakieś zmiany? A może wprowadzone zostaną nakazy lub obowiązki? Minister przyznał, że „osiągnęliśmy szklany sufit”.

– Mamy około 60 proc. populacji dorosłych Polaków zaszczepionych dwoma szczepionkami. Ale to jest wciąż zbyt mało. Teraz mamy do czynienia z sytuacją, w której jest bardzo wiele osób, które przejawiają postawy bardzo sceptyczne do szczepienia: nie zaszczepiły się i już się nie zaszczepią. Dlaczego? Ponieważ Polacy nie są przyzwyczajeni do szczepień. Jesteśmy – jako społeczeństwo – sceptyczni do szczepień – ocenił Dworczyk.

Szef kancelarii premiera wskazał na dwa sposoby zmiany tego stanu rzeczy: długofalowe działania edukacyjne i informacyjne albo wprowadzenie obowiązku szczepień.

– My nie chcemy wprowadzać obowiązku szczepień, nawet tylko dla niektórych grup zawodowych – stwierdził minister Michał Dworczyk w programie „Mówiąc Wprost”.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...