W Afganistanie powrócą egzekucje i amputacje? „Nikt nie będzie nam mówił, jakie mamy mieć prawo”
Mullah Nooruddin Turabi to były szef afgańskiej policji religijnej, obecnie sprawujący kontrolę nad krajowym więziennictwem. W niedawnym wywiadzie dla AP polityk ten przyznał, że ekstremalne kary mogą nie mieć takiego społecznego poparcia jak za poprzednich rządów talibów w latach 90-tych. Zapewniał jednak, że nie zamierza przejmować się oburzeniem z powodu publicznych egzekucji. – Nikt nie będzie nam mówił, jakie powinno być nasze prawo – podkreślał.
Od momentu ponownego przejęcia władzy 15 sierpnia, talibowie obiecują łagodniejsze rządy niż za pierwszym razem. Światowe media donosiły już jednak o przypadkach łamania praw człowieka w całym kraju. W czwartek 24 września organizacja Human Rights Watch ostrzegała przed talibami, poszukującymi w Heracie „wpływowych kobiet”, zabraniając im poruszania się poza własnymi domami i zmuszając do przyjęcia określonego sposobu ubierania. Z kolei w sierpniu Amnesty International oskarżyło talibów o zabójstwo 9 członków prześladowanej mniejszości Haza.
Jeszcze przed przejęciem kontroli w Kabulu, sprzyjający talibom sędzia Haji Badruddin mówił w BBC, że prawo religijne powinno być interpretowane dosłownie. – W szariacie jest to jasne – każdy, kto dopuszcza się seksu pozamałżeńskiego, chłopak czy dziewczyna, jest karany publiczną chłostą w liczbie stu uderzeń – przypominał. – Zdrada tych, którzy są po ślubie, karana jest ukamienowaniem na śmierć. Tych, którzy kradną, karać należy odcięciem dłoni – mówił.