Wystąpienie Morawieckiego przerwane przez protestujących. „Macie krew na rękach”
30 września Mateusz Morawiecki pojawił się na inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Wrocławskim. Premier nie zdążył jednak wygłosić przemówienia. Tuż po tym, jak przywitał władze uczelni, na salę wtargnęła grupa kilku osób.
Jak się okazało, protestujący to pracownicy uniwersytetu. Domagali się m.in. autonomii uczelni wyższych. Rektor uczelni prof. Przemysław Wiszewski podkreślił, że bardzo szanuje poglądy protestujących, ale bardzo prosi o niezakłócanie uroczystości i opuszczenie sali.
Premier zwracając się do nich zaproponował rozmowę po zakończeniu uroczystości. – Zapraszam na rozmowę, pan rektor na pewno udostępni pomieszczenie – powiedział Mateusz Morawiecki. Do takiej rozmowy faktycznie miało dojść.
Z informacji portalu wPolityce wynika, że wśród protestujących był m.in. Wojciech Browarny, historyk literatury i profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Wrocławskiego, który w 2019 z listy Lewicy Razem kandydował do Parlamentu Europejskiego, a także Marcin Czerwiński, literaturoznawca, należący do stowarzyszenia „Nigdy więcej”.
Protest ws. sytuacji na granicy
Nie był to jedyny tego dnia protest na Uniwersytecie Wrocławskim. Przed budynkiem uczelni pojawili się kolejni demonstranci, którzy sprzeciwiali się sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Manifestanci mieli ze sobą transparenty i wznosili okrzyki „Stop torturom na granicy”, „Macie krew na rękach” czy „Przestańcie wywozić dzieciaki do lasu”.