Nauczyciele pokazali swoje prezenty. Uczniowskie dzienniczki to przy tym nic
Uczniowska kreatywność nie zna granic, ale żeby ją pobudzić potrzeba nauczyciela z powołania. Niesamowitego pasjonata, który miłością do danego tematu potrafi zarazić wszystkich wokół. Jak poznać, czy udało się tego dokonać? Świadczą o tym detale, ulotne chwile i historie, które zostają z nauczycielami już na zawsze.
Prezent na Dzień Nauczyciela? „To nie wypada”
Michał od 18 lat jest nauczycielem języka angielskiego w jednej ze szkół w Olsztynie. Swoim uczniom i ich rodzicom od w kwestii prezentów zawsze powtarza „nie wypada, a jeśli chcecie, to kupcie karmę do schroniska dla zwierząt”. – U mnie mają zakazane kupowania czegokolwiek. Jeśli już chcą mi okazać wdzięczność, to tylko czymś, co zrobili sami, a najlepiej to dobrym zachowaniem na lekcjach, bo na tym najbardziej mi zależy – mówi nam Michał. I rzeczywiście, zdarza się, że wdzięczni uczniowie w ramach podziękowania przynoszą mu laurki.
Maria Weronika Kmoch uczy w Warszawie, ale pochodzi ze wsi Jednorożec, co w jej szkole jest wiedzą powszechną, a tym samym wykorzystywaną przy każdej okazji. – Dlatego dostaję prezenty z jednorożcami: kubek z rączką w kształcie jednorożca, pluszowe jednorożce, słoik na napoje ze słomką – przyznaje w rozmowie z nami. Jednak nigdy nie zapomni prezentu, który dostała z okazji Dnia Nauczyciela w pierwszym roku pracy w szkole. Uczniowie postanowili wręczyć jej czapkę w kształcie wielkiej głowy jednorożca. Od uczennicy dostała wówczas również prywatną wiadomość - „jest Pani super wychowawczynią”.
Nowa wersja „Ostatniej Wieczerzy” i wyjątkowy egzemplarz „Wesela”
Na głowie jednorożca wyjątkowe historie dopiero się zaczynają. – W drugiej klasie niemal wszystkie dzieciaki dostały jedynki z „Wesela” Wyspiańskiego, bo była niezapowiedziana kartkówka – zaczyna swoją opowieść Michał Wiśnicki z Przasnysza. Uczniowie nie zapomnieli o tej kartkówce i na koniec trzeciej klasy wręczyli mu wyjątkowy egzemplarz wspomnianej lektury – z dedykacją i podpisami całej klasy. – To moje ulubione wydanie „Wesela”, ale nie biorę go do szkoły, bo jest zbyt cenne – podkreśla z dumą. – Powiedziałem im: zrozumiecie tę lekturę, jak trochę dorośniecie. I jak za 4 lata się spotkamy, to pogadamy. Spotkałem się z nimi o umówionej porze. Przyszło 2/3 klasy i spędziliśmy bardzo miło całe popołudnie, gadając nie tylko o „Weselu”.
Dzięki uczniom Michał do końca życia nie zapomni również swoich 40. urodzin. – Facebook nie kłamie, więc dzieciaki z klasy, której byłem wychowawcą, przygotowały mi niespodziankę. Przyszedłem do klasy jak zwykle na 8.00. Wchodzę, a tu cała klasa wystrojona jak na studniówkę. Na stole tort, oczywiście z życzeniami urodzinowymi, wielką '40' na górze, a do tego wierszyk – wspomina Michał i pokazuje zdjęcie wyjątkowego wiersza, który z myślą o nim napisali uczniowie.
Wojciech Łapiński jest polonistą w liceum, a do niedawna uczniowie jednej z klas nazywali go „Jezusem”. Miał wtedy długie włosy i brodę, ale znaczenie mogło mieć też to, że doprowadził ich do matury, będąc ich trzecim nauczycielem języka polskiego w ciągu trzech lat i trochę „wybawił” ich w trudnej sytuacji. W nagrodę otrzymał od nich unikatową wersję fresku „Ostatnia Wieczerza”. W miejscu Jezusa wklejone było jego zdjęcie, a apostołów zastąpili uczniowie. Oczywiście nie zabrakło również dodatkowych postaci, ponieważ uczniów w klasie było więcej niż 12.
Kielnia dla „przodowniczki pracy” i voucher do studia tatuażu
„Dla przodowniczki pracy na froncie walki z reakcyjną młodzieżą” głosi napis na kielni murarskiej, którą od swoich uczniów dostała Agnieszka Jankowiak-Maik z Poznania. Prezent oczywiście nie był przypadkowy. Agnieszka jest pasjonatką PRL-u, a swoją miłością zarażała również uczniów. Agnieszka otrzymała od swoich wychowanków również inny wyjątkowy upominek. – Kiedyś dostałam pudło, całe ręcznie ozdobione i podpisane „Teacher's survival kit”, z zatyczkami do uszu, herbatą, kubkiem, żelem do dezynfekcji rąk i cukierki ‘na uspokojenie’ – dodaje Agnieszka.
Wyjątkowe prezenty od uczniów z sentymentem wspomina również Aneta Korycińska – Baba od polskiego. Na liście tych najciekawszych wymienia pieczątkę z napisem „ujdzie”, ogromnego misia, który pełnił funkcję fotela, czy rajstopy (wręczone oczywiście dla żartu). Jednak za najlepszy prezent uważa album ze wspólnymi zdjęciami jej i uczniów – ręcznie wyklejany, drukowany na drukarce i z podpisami całej klasy – opisuje. Aneta nie ukrywa również, że jeden z prezentów bardzo ją zaskoczył. Od 30-osobowej klasy na zakończenie klasy maturalnej otrzymała voucher na tatuaż. Dzięki temu pamiątkę po byłej klasie ma zawsze przy sobie.
Takich uczniów i wspólnych historii wszystkim pedagogom można tylko pogratulować. W związku z Dniem Nauczyciela i my podpinamy się pod wszystkie życzenia zdrowia, szczęścia i cierpliwości. Niech niesienie „kaganka oświaty” uskrzydla, a patrzenie na osiągnięcia wychowanków zawsze napawa dumą.